walbrzych.dlawas.info - Koszykarze Górnika Zamek Książ przegrali czwarty kolejny mecz w rozgrywkach Polskiej Ligi Koszykówki. Tym razem dwa punkty z Wałbrzycha wywiozła Legia Warszawa rewanżując się za dwie porażki w grudniu i w lutym.
Górnik Zamek Książ Wałbrzych - Legia Warszawa 72:79 (15:13, 16:22, 16:21, 25:23)
Górnik: Gilbert 20 (2x3), Wyka 12, (10 zb.), Berzins 9, Gotcher 9 (3x3), Kulka 5 (1x3), Patton 5, Smith 5 (1x3), Bojanowski 4, Marchewka 4 (1), Wiśniewski 0.
Trener: Andrzej Adamek.
Legia: McGusty 29 (2x3), Pluta 12 (2x3), Kolenda 9 (2x3), Vucić 9, Radanov 8 (1x3), Grudziński 6 (1x3), Silinś 6 (2x3), Onu 0, Wilczek 0.
Trener: Heiko Rannula.
Górnik to jedyna drużyna w koszykarskiej ekstraklasie, która w ciągu całego sezonu gra w tym samym zestawieniu personalnym. Jednym z minusów takiego stanu rzeczy jest na pewno fakt, że styl gry beniaminka i mocne strony wszystkich jego zawodników są już doskonale znane przeciwnikom. A ci robią wszystko, aby tę wiedzę przełożyć na wynik. Nawiązał do tego na pomeczowej konferencji Dariusz Wyka: - Walczymy o każdy kawałek parkietu, ale przeciwnik przygotowuje się na nas i czasem ciężko jest go powstrzymać. To jest koszykówka, liczy się dyspozycja dnia i kto więcej razy trafi do kosza. Dziś częściej trafiała Legia, gratulacje dla nich - mówił wałbrzyski center, który po raz piąty w barwach Górnika zaliczył double-double.
Dla ścisłości należałoby dodać, że trafiał głównie Kameron McGusty. Grający w barwach Legii Amerykanin to najlepszy strzelec ligi ze średnią 19,84 punktu na mecz. W Wałbrzychu przekroczył swoją średnią dość wyraźnie (29 oczek). Mimo, że niejednokrotnie broniony był bardzo dobrze, potrafił zdobywać punkty z bardzo trudnych pozycji. Jak mówił po spotkaniu Andrzej Adamek, w jego drużynie nie było w czwartkowy wieczór takiego gracza. Gracza, który wziąłby piłkę w swoje ręce i zaliczył ważne trafienie. Biało-niebiescy nie zagrali złego meczu, ale nie mieli w swoich szeregach McGusty'ego. Trener wałbrzyszan dopatrywał się przyczyn porażki w słabej skuteczności i aż piętnastu stratach swoich graczy. - Te piętnaście strat nas zabiło. Zabrakło nam też trochę skuteczności, cierpliwości i lepszego ruchu piłki, co mieliśmy na bardzo dobrym poziomie w pierwszej części sezonu - ocenił Adamek. I dodał: - Zgubiliśmy swoją jedność mentalną, ale też i zespołowość oraz dyscyplinę na boisku.
Po słabym wejściu w mecz Górnicy potrafili wyjść na prowadzenie w pierwszej ćwiartce spotkania. Choć od 18 minuty cały czas przewagę mieli goście, wałbrzyszanie ambitnie walczyli o przełamanie swojej serii porażek. Gracze ze stolicy odskoczyli na jedenaście oczek tuż po przerwie (34:45), a na początku czwartej kwarty mieli nawet trzynaście punktów więcej (47:60) jednak wałbrzyszanie potrafili wracać do gry niwelując straty do zaledwie trzech oczek. W 36 minucie po punktach Alteriqua Gilberta było 62:65, ale wtedy pięć punktów zdobył McGusty. Na 72 sekundy przed końcem po trójce rozgrywającego Górnika było 69:72. Biało-niebiescy dobrze bronili, ale trudny rzut z dystansu trafił wówczas Kolenda. A gdy na 42 sekundy przed ostatnią syreną Ike Smith skutecznie zaatakował kosz (72:75), zabójczy dla wałbrzyszan cios wyprowadził McGusty trafiając w niesamowity sposób z półdystansu. Górnik nie znalazł już na to odpowiedzi.
Dwadzieścia punktów dla wałbrzyszan zdobył Gilbert, a tylko pięć dodał Smith. I to jego punktów brakowało najbardziej. Znany ze swoich skutecznych akcji spod kosza Amerykanin w kolejnym już meczu nie robi różnicy, jaką robił jeszcze niedawno. - Rywale dają mu wyższego obrońcę lub jest przekazywany graczowi z pozycji 4/5, który uniemożliwia mu sposób gry, który on najbardziej lubi - skomentował tą sytuację Andrzej Adamek. - Receptą na to jest okazywanie większej cierpliwości i współpracy na boisku, natomiast tej cierpliwości ostatnimi czasy nam trochę brakuje - dodał wałbrzyszanin.
Miejmy nadzieję, że tej cierpliwości będzie więcej w kolejnych grach. A może być o to trudno, gdyż na następne spotkanie do Wałbrzycha przyjedzie mistrz Polski, Trefl Sopot.
Sławomir Skonieczny
<-- Cofnij