walbrzych.dlawas.info - Rywalizacja o mistrzostwo Pekao S.A. 1 Ligi jest wyjątkowo zażarta! Górnik Zamek Książ Wałbrzych remisuje z Eneą Abramczyk Astorią Bydgoszcz 1:1. Teraz seria przenosi się na parkiet rywali. Zmagania trwają do trzech zwycięstw, a na tym etapie faworyta wskazać nie sposób.
mecz nr 1: Górnik - Astoria 65:68
Górnik: Durski 11, Niedźwiedzki 11, Jackson 9, Pabian 9, Jakóbczyk 9, Góreńczyk 8, Kowalenko 6, Czempiel 2, Wilk 0, Dawdo 0, Margiciok 0.
Najwięcej dla Astorii: Małgorzaciak 20, Zegzuła 17.
Mecz nr 2: Górnik - Astoria 77:65
Górnik: Jackson 21, Niedźwiedzki 17, Czempiel 10, Wilk 6, Durski 6, Jakóbczyk 5, Pabian 4, Margiciok 4, Kowalenko 2, Góreńczyk 2, Dawdo 0.
Najwięcej dla Astorii: Małgorzaciak 13, Kaszowski 11.
Damian Durski stworzył wymowną relację w mediach społecznościowych. Zdjęcie biletów na finałowe mecze opatrzył zabawnym komentarzem: „Tak wygląda bogactwo w Wałbrzychu”. Finały pod Chełmcem jeszcze się nie znudziły. A mogły, bo nasi grają o mistrzostwo po raz czwarty z rzędu. Seria niepowodzeń może przecież zniechęcić. Tymczasem wejściówki wyprzedały się w sieci w trzydzieści osiem minut. Jeszcze w poprzednim sezonie jeden z członków zarządu klubu, odziany w kamizelkę ochronną, dostarczał ostatnie bilety do Aqua Zdroju w srebrnym kufrze, w obstawie silnorękich. Tym razem kas nawet nie otwierano, bo nie było już czym handlować.
- Uważam, że nikt nie wygra z Astorią trzykrotnie w serii – powiedział na jednej z konferencji prasowych Robert Witka, trener Hydrotrucka Radom, wskazując bydgoszczan do triumfu w lidze. Były reprezentant Polski rzucił tym samym klątwę na kluby z Opola i Tychów, które były przecież o włos od wyeliminowania faworyta. Prowadziły w swoich seriach, ale wygrały jednak tylko dwa razy. W finale do Górnika strzelano więc z dubeltówki, bo do klątwy srebrnych medali należy dorzucić słowa Witki. A może to wszystko nie ma znaczenia? Może budowanie finałowych narracji jest pozbawione sensu?
W internetowej audycji o 2 lidze, Tomasz Komosa, jeden z ligowych ekspertów, wspominał, że zapadły decyzje w sprawie powiększenia Orlen Basket Ligi. W związku z tym, z zaplecza do elity zaproszenie mają uzyskać zarówno Górnik, jak i Astoria. Bez względu na wynik finału. Jakby tego było mało, do grona szczęśliwców rzekomo dołączy Zagłębie Sosnowiec, ostatnio trzecioligowiec, osłabiony spadkiem do 2 ligi piłkarzy, ale wzmocniony piękną halą, „dziką kartą” oraz bliskimi relacjami miasta z Polskim Związkiem Koszykówki. Te decyzje mają stać się oficjalne zaraz po finale 1 ligi. Czy tak rzeczywiście będzie? A może to jakaś koszmarna plotka? Czy Górnik podejmie wyzwanie gry w elicie, nawet w przypadku porażki w finale? Mnóstwo pytań i wątpliwości chodzi po głowie, nie pozostawiając miejsca na wytchnienie i złapanie racjonalnego spojrzenia. Zmiana reguł w trakcie gry to według nas obrzydlistwo, zaprzeczenie sportowej rywalizacji i kpina z zasad fair play. Wałbrzych pragnie ekstraklasy, ale na zdrowych zasadach, a nie w związku z ustaleniami w warszawskich gabinetach. Najbardziej efektywnym sposobem Górników na wyciszenie szalonych doniesień medialnych jest wygranie batalii z Astorią.
Pierwszy mecz finału okrasiła kapitalna, biało-niebieska oprawa kibiców, ciągnąca się w postaci kartoniady przez wszystkie sektory. Do przerwy na tablicy świetlnej widniał remis, w drugiej połowie to gospodarze gonili wynik. Dobre momenty w czwartej kwarcie zaliczał w ekipie gości Kuba Stupnicki, a arcyważną trójkę trafił Mateusz Kaszowski. Nasi się już nie podnieśli, przegrali 65:68. Zabrakło przede wszystkim skuteczności, bo spudłowali aż czternaście rzutów wolnych. Do kosza drogę znalazły jedynie dwie próby zza łuku. To wyrównanie najgorszego wyniku od końcówki grudnia i meczu w Radomiu. Najwięcej punktów dla Górnika zanotował Damian Durski (11), grający swój 300. mecz w biało-niebieskich barwach (szósty wynik w historii klubu).
Drugie spotkanie nie przyniosło lepszej skuteczności z dystansu, ale za to zdecydowanie lepszą selekcję z linii rzutów wolnych. Górnik prowadził do przerwy sześcioma „oczkami”, głównie za sprawą Davida Jacksona, który na tym etapie meczu zapisał na swoim koncie 16 punktów. W drugiej połowie nasi nie dali się dogonić, a wąska rotacja trenera Krutikowa nie dodała gościom skrzydeł. Gospodarze raz jeszcze zaprezentowali twardą obronę, zwyciężyli 77:65. Wielką pracę wykonali także kibice, dopingując na stojąco przez pełne czterdzieści minut. Wspomniany Jackson zanotował 21 punktów, a 17 i 13 zbiórek dorzucił Piotr Niedźwiedzki: - Gdy moje córki są na meczu, zawsze wygrywamy – powiedział uśmiechnięty środkowy Górnika. Trener Adamek dodał, że w takim razie nie może ich zabraknąć w Bydgoszczy. To właśnie nad Brdą dojdzie do kolejnych dwóch pojedynków serii, 25 i 26 maja. Kto wie, to może bliźniaczki Niedźwiedzkiego okażą się talizmanem na klątwę trenera Witki?
<-- Cofnij