walbrzych.dlawas.info - Takie mecze zdarzają się raz na dekadę. Albo i rzadziej! Górnik Zamek Książ Wałbrzych w starciu z Sensation Kotwicą Port Morski Kołobrzeg leżał trzykrotnie na deskach, był liczony, nie dawał znaku życia,. Pomimo tego wydał ostatnie tchnienie i powalił rywali w pierwszym meczu ćwierćfinału play-off, 70:69, po dogrywce!
Górnik Zamek Książ Wałbrzych - Sensation Kotwica Port Morski Kołobrzeg 70:69
Górnik: Niedźwiedzki 15 (16 zb), Jakóbczyk 12, Margiciok 11, Durski 7, Dawdo 7, Jackson 5, Czempiel 5, Wilk 4, Kowalenko 4, Pabian 0.
Najwięcej dla Kotwicy: Wydra 14, Nelson 11, Długosz 11.
Jest takie hiszpańskojęzyczne powiedzenie: Que lindo es soñar despierto. W polskim, nieco bardziej poetyckim przekładzie: „Nocne mary, senne widzenia, to sny na jawie mają moc spełnienia”.
Kibice Górnika, na otwarcie play-off, długimi fragmentami nie potrafili wybudzić się z koszmarnego snu. Siermiężnie i indywidualnie grający gospodarze pudłowali mnóstwo rzutów i jedynie dobra defensywa pozwoliła im zachować kontakt z nieustraszoną Kotwicą. Do przerwy nasi trafili ledwie 22 procent rzutów z gry i tylko 1 z 8 prób z dystansu, schodząc do szatni z pięciopunktowym deficytem (23:28).
Któż by się spodziewał, że mecz dla koneserów tak znacząco zmieni swoje oblicze.
W drugiej połowie Kotwica wciąż utrzymywała minimalne prowadzenie, a faworyzowani Górnicy grali chaotycznie, bez planu i nieskutecznie. Gdy Krzysztof Jakóbczyk był odcinany od piłki, Hubert Pabian był cieniem samego siebie, a Piotr Niedźwiedzki miewał kłopoty z faulami i nadążeniem za rywalami, gospodarzy w grze niespodziewanie utrzymywał Kacper Margiciok. Gdyby goście trafiali częściej z otwartych pozycji, to koszmar kibiców Biało-Niebieskich trwałby w najlepsze. Nocne zmory zaatakowały miejscowych na sekundę przed końcem czwartej kwarty, przy stanie 58:58. Wystarczyło, że Paweł Dzierżak trafi choć jeden z przyznanych rzutów wolnych. Spudłował dwukrotnie, co oznaczało dogrywkę.
W niej do głosu doszedł niespodziewanie Patryk Wydra, którego dwie celne próby zza łuku sprawiły, że na 45 sekund przed sygnałem zwieńczającym spotkanie, nasi przegrywali już 60:67.
Koszykarski koszmar, skazujący na wieczny sen.
Ludzie zaczęli kierować się w stronę wyjścia, spora część przysiadła, tracąc wszelką nadzieję na pobudkę. Celna „trójka” Jakóbczyka, przy punktach spod kosza Daniela Ziółkowskiego, miała być jedynie spacerem lunatyka (63:69, 19 sekund do końca).
Kilka sekund później, Mateusz Czempiel trafił po raz pierwszy z gry w całym meczu, w dodatku będąc faulowanym. Jego czteropunktowa akcja zniwelowała stratę do 67:69 i właściwie w niewielkim stopniu rozbudziła jakiekolwiek nadzieje na powodzenie. Na tym etapie dreszczowca, nasi grali już bez wyrzuconego za dwa przewinienia techniczne trenera Andrzeja Adamka oraz bez wysokich, ponieważ komplet fauli posadził na ławce Niedźwiedzkiego i Witalija Kowalenkę. A jednak! Wydra, bohater sprzed kilku chwil, ostatni dotykał piłki, gdy ta niespodziewania znalazła się na aucie. 7 sekund i piłka dla gospodarzy!
Siódemka okazała się dla Górników niezwykle szczęśliwa. Jakóbczyk oddał celną próbę z półdystansu, a był jeszcze faulowany! 69:69! Weteran dorzucił jedno „oczko” i na 4 sekundy przed upływem czasu gry, ostatnie słowo należało do kołobrzeżan. Raz jeszcze doszedł do głosu doszedł Dzierżak, minął rywali i pod presją czasu szybciej zaczął dwutakt, wypuszczając piłkę od dołu, która jedynie odbiła się od obręczy. Koniec meczu! Szał radości na trybunach! Koszmar gospodarzy zamienił się w piękny sen. Sen na jawie, spełniający marzenia o zwycięstwie!
<-- Cofnij