walbrzych.dlawas.info - Górnik Zamek Książ Wałbrzych przegrał u siebie z SKS-em Fulimpex Starogard Gdański 85:87, ale zachował pozycję lidera rozgrywek Pekao S.A. 1 Ligi. Naszemu zespołowi mocno po piętach depcze Miasto Szkła Krosno oraz najbliższy rywal - Śląsk II Wrocław.
Górnik: Góreńczyk 14, Jackson 14, Jakóbczyk 13, Niedźwiedzki 9, Han 8, Durski 8, Wilk 7, Pabian 6, Kowalenko 4, Czempiel 2, Dawdo 0.
Najwięcej dla SKS-u: Siewruk 20, Czerlonko 19, Stewart 16.
„Witamy w piekle” – głosił napis na murze jednej z kamienic przy ul. Andersa na wałbrzyskim Białym Kamieniu, nieopodal słynnej „Mijanki”. Ktoś za sprawą spreju postanowił gorzko skomentować otaczającą rzeczywistosć. Byle jaki akt wandalizmu na poniemieckim budynku to także głos rozczarowania latami transformacji gospodarczej, opis usiłującego złapać oddech, zakopanego w kopalnianych oparach Wałbrzycha. Trzy słowa na murze mówiły wiele o finansowej kondycji kolejnych pokoleń, a mi kojarzyły się ze starą anegdotą Kuby Wojewódzkiego, który niegdyś dojrzał podobne przemyślenia na murze, opisane słowami: „Nie mam na chleb”, oraz dopiskiem pod spodem: „A na sprej miałeś”.
Jest jedynie przypadkiem, że wysłużona, „piekielna” kamienica znajduje się niedaleko Aqua Zdroju, areny zmagań naszych koszykarzy. W środku, na meczach, gromadzą się fani z Wałbrzyskiego Kotła, grupy fanatyków, dzięki którym ma nam wszystkim być gorąco. W niedzielę w Kotle zjawiły się Kociewskie Diabły, czyli ekipa SKS-u Fulimpex Starogard Gdański, gotowa rozgrzać Górników do czerwoności. Tak się składa, że w kociewskim kotle w ostatnich tygodniach wrzało. Nieporozumienia, niesnaski, niedomówienia i oskarżenia definiowały ambitny klub, gotowy do gry o pełną pulę i złote medale. Potencjalny złoty medal zniknął jednak z kociewskiego horyzontu, za sprawą 7. miejsca w tabeli i bilansu 15-12. Temperatura sporu rzeczywiście przybrała tam diabelskie barwy, a jej podsumowaniem było zwolnienie trenera Kamila Sadowskiego. Zastąpił go Serb Miljan Curović, który musiał w tym kotle raz jeszcze zamieszać. Najważniejszym zadaniem debiutującego w Polsce szkoleniowca była zamiana składników: kibicowską wściekłość należało zastąpić sportową złością.
W Wałbrzychu Curović poprowadził SKS dopiero po raz trzeci. Na otwarcie przegrał z mocnym Miastem Szkła Krosno, a później - w gorszym stylu - z Basketem Poznań. Liderujący stawce Górnik tydzień wcześniej pewnie ograł dołujący AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice, prowadząc przez całe spotkanie. W pojedynku z Kociewskimi Diabłami także nie zamierzał podnosić sobie ciśnienia przed arcytrudnym, zapowiadanym na 13 marca, starciem na szczycie ze Śląskiem II Wrocław. Zasadniczym pytaniem przed rywalizacją z SKS-em było to, czy Serb u sterów będzie w stanie wyzwolić drzemiący w drużynie, piekielnie duży potencjał? O tym, że potencjał od czasu do czasu dochodzi tam do głosu, przekonaliśmy się wszyscy pod koniec listopada, gdy wałbrzyszanie przegrali na Kociewiu 66:73.
Do przerwy niedzielnego meczu Górnicy prowadzili różnicą 12 „oczek”, trafiając świetne 56 proc. z gry. Wałbrzyscy zmiennicy zdobyli 25 punktów, dublerzy SKS-u ledwie 5. Obrona gości przypominała sito, a błędy w komunikacji raziły po oczach. Trzecią odsłonę podopieczni serbskiego szkoleniowca rozpoczęli jednak od serii 10:2, za sprawą Samira Stewarta, który do przerwy był niewidoczny. W wałbrzyskim kotle temperatura jedynie rosła, a głośni kibice obserwowali decydujące akcje meczu na stojąco. Rozgrzani fani spoglądali na… lodowatych w ofensywie gospodarzy, którzy nie trafili do kosza ani razu w ostatnich dwóch minutach. Zawiedli weterani – David Jackson spudłował trudny rzut z półdystansu, Francis Han za długo kozłował w miejscu, po czym oddał beznadziejną próbę z dystansu, pod presją czasu. W ostatnich sekundach, przy remisie, nasi znaleźli się w piekle, gdzie wpędził ich Stewart, po udanym wejściu pod kosz. Na sekundę przed upływem czasu gry, Han niedokładnie dogrywał nad kosz do Jacksona, a dobitka Piotra Niedźwiedzkiego była już po ostatniej syrenie.
Biało-Niebiescy „spalili” się w drugiej połowie, niespodziewanie tracąc kontrolę nad wydarzeniami na boisku. – Oprawię sobie te statystyki i powieszę nad łóżkiem – stwierdził po meczu trener Curović, uradowany pierwszą wygraną w Polsce. Stewart z kolei dziękował szkoleniowcowi za świetnie rozrysowaną zagrywkę w decydującej akcji. Z drugiej strony, na parkiecie w barwach gospodarzy zabrakło Damiana Durskiego, bardzo dobrego obrońcy, a łatwo minięty został chociażby Konrad Dawdo, grający ostatnio mało. Znajdujący się w piekielnie trudnym położeniu Kociewskie Diabły odniosły niezwykle cenne zwycięstwo w kontekście walki o play-off, a ich kibice świętowali z zawodnikami pod halą, przy autokarze i w oprawie rac, które rozświetliły ciemne już niebo. Czy ciemne chmury, sensacyjnie, zaczną zbierać się nad Górnikiem? Po meczu nerwy puściły i kibicom, i Hanowi. Zrobiło się wyjątkowo gorąco, ale nie o taki żar nam chodzi. Wierzymy, że wałbrzyscy koszykarze będą rozgrzewać nasze serca, a nie doprowadzać do skoków ciśnienia.
<-- Cofnij