gornik
     
Newsy

<-- Cofnij

Projekt: Wałbrzych - dzielnice z sercem/ 2022-10-31 08:06:30 /

walbrzych.dlawas.info - Projekt "Wałbrzych - dzielnice z sercem" zgłoszony do budżetu obywatelskiego od razu zwrócił naszą uwagę. Ze względu na oryginalny pomysł, rozmach i ogólnomiejski charakter. Gdy okazało się, że w głosowaniu został wybrany do realizacji, postanowiliśmy o nim porozmawiać. Choć ojcem chrzestnym przedsięwzięcia jest Arkadiusz Chlebda, członek zarządu koszykarskiego Górnika, gdzie idea zakiełkowała, to na spytki wzięliśmy dwóch innych pomysłodawców - Mateusza Rosiaka i Marcina Urycha. Trzecim jest Piotr Rychlik. Artykuł z ostatniego wydania dwutygodnika "Wiesz Co".



Udzielaliście kiedykolwiek komuś pomocy?

Mateusz Rosiak: - Tak.
Marcin Urych: - Mnie to się jeszcze nie zdarzyło

A ty Mateusz myślisz, że uratowałeś komuś życie?

MR: - (Dłuższa chwila zastanowienia) Trudno powiedzieć, ale mam nadzieję, że przyczyniłem się do wyzdrowienia człowieka, któremu pomogłem.

Trudno jest zdobyć się na to, by udzielić komuś pomocy?

MR: - To jest odruch. Przede wszystkim nie wolno się bać.

O strachu zaraz porozmawiamy, ale wyobraźmy sobie taką sytuację. Idziemy ulicą i widzimy człowieka leżącego na chodniku. Jak powinniśmy się zachować?

MR: - Po pierwsze trzeba podejść do takiej osoby i sprawdzić podstawowe funkcje życiowe, najpierw próbując nawiązać podstawowy kontakt. Powinniśmy spróbować dowiedzieć się, co się stało. Jeśli taka osoba nie odpowiada, powinniśmy sprawdzić ,czy oddycha i czy ma puls, a najlepiej zrobić to na nadgarstku lub na szyi.

Załóżmy, że człowiek nie reaguje, ale żyje? Co trzeba zrobić dalej?

MU: - Ważna jest sama pozycja ułożenia ciała, bo nie wiemy, co się stało. Być może człowiek spadł z wysokości i doznał urazu kręgosłupa. Należy wtedy taką osobę ułożyć na prawym boku. Nie muszę chyba dodawać, że koniecznie musimy wezwać pomoc dzwoniąc na numer alarmowy 112. Trzeba też sprawdzić drożność dróg oddechowych. Po prostu otworzyć usta i zobaczyć czy ta osoba nie zadławiła się językiem.

Tak powinno być, ale myślicie, że to, co teraz wybrzmiało, jest normą w Wałbrzychu, w Świdnicy, w całej Polsce?

MR: - Powinno tak być, ale uważam, że tak nie jest. Niestety. Z moich obserwacji wynika, że ludzie nie są gotowi udzielać pomocy.
MU: - Wynika to też z braku świadomości i słabej edukacji. Może powodem jest też strach o czym wcześniej mówiliśmy.

Właśnie. Być może wielu ludzi, przed udzieleniem pierwszej pomocy, paraliżuje strach, że zrobią poszkodowanemu krzywdę?

MR: - To po pierwsze, ale wielu też macha ręką na człowieka leżącego na chodniku uważając, że to pewnie pijak. A tak nie można. Zresztą strach nie powinien być usprawiedliwieniem naszej bierności.
MU: - Dlatego już dzieci w podstawówce powinny dowiadywać się, jak pomóc drugiemu człowiekowi. Edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Osoba świadoma, jak ma postępować, nie zrobi krzywdy udzielając pomocy.

A może jest tak, że niektórzy nie chcą pomóc, ponieważ brakuje im empatii?

MR: - To też jest powód.
MU: - Podzielę się może trochę innym przykładem, ale pokazującym podejście niektórych ludzi. Kilkanaście dni temu zauważyłem samego kilkulatka idącego ulicą z telefonem. Była godzina 21:30. Minęło go kilka osób i wyobraź sobie, że nikt nie zainteresował się tym, że maluch bez opieki spaceruje po zmroku. Wziąłem chłopca za rękę, zapytałem o adres, ale nie potrafił mi wskazać, gdzie mieszka. Powiedział tylko, że wyszedł z domu, gdy mama spała. Zadzwoniłem więc na policję, a mundurowi już szybko ustalili gdzie mieszka i zaprowadzili go do domu.

Wygląda na to, że niechętnie pomagamy ludziom, których zdrowie, a nawet życie jest zagrożone?

MU: - Gdy na ulicach zachęcaliśmy ludzi do oddawania głosu na nasz projekt w budżecie obywatelskim, wielu odpowiadało, że „mnie to nie dotyczy”. I teraz uwaga, mówili tak głównie ludzie w wieku 50+, czyli ci którzy za chwilę mogą potrzebować takiej pomocy. Oby nie, ale nigdy nic wie wiadomo.
Co byście powiedzieli tym mówiącym „nie udzielam pierwszej pomocy, bo nie potrafię”?
MR: - Zaprosilibyśmy na kurs, bo jednym z elementów naszego projektu „Wałbrzych – dzielnice z sercem” jest nauka udzielania pierwszej pomocy, czyli po pierwsze edukacja.

Ale wy zamierzacie pomagać i uczyć, jak to robić. Wymyśliliście, żeby w wielu miejscach Wałbrzycha pojawiły się defibrylatory AED. Skąd taki pomysł?

MR: - Idea zakiełkowała w koszykarskim Górniku. Arkadiusz Chlebda jako człowiek basketu bywa w wielu halach w całej Europie, gdzie widział podobne urządzenia. Gdy zaczęliśmy zgłębiać temat, okazało się, że w przestrzeni publicznej Wałbrzycha brakuje podobnego sprzętu. Nie chcę powiedzieć, że jesteśmy białą plamą na tle województwa, ale…
MU: - ...za wiele defibrylatorów AED u nas nie ma. Dlatego zaproponowaliśmy spotkanie z władzami miasta, a także służbami mundurowymi. I to właśnie policjanci i strażacy pomogli wskazać nam miejsca, gdzie takie urządzenia mogłyby się pojawić. Pierwotnie myśleliśmy o skrzyżowaniach, ale zostali poinstruowani, żeby skupić się na miejscach, gdzie są największe skupiska miejskie.

I tak zrodził się pomysł, by defibrylatory zamontować w każdej dzielnicy Wałbrzych?

MR: - Dokładnie tak, będą w każdej dzielnicy. Wytypowaliśmy 30 miejsc. Urządzenia pojawią się choćby w Aqua-Zdroju, siedzibie straży miejskiej, w Starej Kopalni, Hali Wałbrzyskich Mistrzów, niedaleko Palmiarni, na Podzamczu przy bazarze, na Piaskowej Górze przy zegarze, na dworcu Wałbrzych Miasto, przy Zakładzie Aktywizacji Zawodowej Victoria na Sobięcinie i tak moglibyśmy jeszcze przez chwilę wymieniać.
MU: - Co ważne, mówimy o defibrylatorach wewnętrznych i zewnętrznych.

Myślicie, że przechodzień, który boi się sprawdzić, czy osoba leżąca na chodniku oddycha, pobiegnie po defibrylator i go użyje?

MR: - Dlatego drugim elementem projektu są szkolenia, a kolejnym zakup fantomów, na których ludzie będą uczyć się udzielania pierwszej pomocy.
MU: - W pierwszej fazie chcielibyśmy przeszkolić dzieci i młodzież z wałbrzyskich klubów sportowych. To da około 1,5 tys. osób na wstępie. Potem będą szkolone kolejne grupy. Zamierzamy zrobić trzy festyny na terenie Starej Kopalni, podczas których będziemy oswajać wszystkich z urządzeniami i uczyć udzielania pierwszej pomocy. To mają być spotkania dla trzech grup: dzieci i młodzieży, rodzin oraz seniorów. Jeśli osoba młoda oswoi się z defibrylatorem, to starsi przestaną się go bać.

Projekt „Wałbrzych – dzielnice z sercem” znalazł się wśród tych, które będą realizowane w ramach WBO 2022. Zaskoczeni?

MU: - Może to zabrzmi nieskromnie, ale liczyliśmy, że ludzie zagłosują na nas, co w efekcie się zdarzyło. Od początku mieliśmy sygnały, że to świetny pomysł. Przy okazji pojawiły się obawy, że skoro to tak dobre, to może ludzie nie oddadzą głosu, mówiąc „oni i tak wygrają, po co im jeszcze mój głos”.
MR: - Uważam, że to pierwszy w historii wałbrzyskiego budżetu obywatelskiego projekt naprawdę ogólnomiejski, bo dotyczy każdej dzielnicy miasta. Liczymy, że urządzenia już w przyszłym roku pojawią się na ulicach i w budynkach użyteczności publicznej.

Ludzie będą potrafili posługiwać się defibrylatorami?

MR: - To tak naprawdę nic trudnego. Po włączeniu urządzenia głos poprowadzi każdego, co ma robić. Nie wolno się tylko bać. Są dwie elektrody, które należy przyczepić do człowieka, według rysunku, który będzie dołączony. Jedną przytwierdza się w okolicach prawego obojczyka, drugi podpina się w okolicach lewej linii żeber. Defibrylator podpowie, czy elektrody dobrze są podpięte. Później poinformuje, żeby odsunąć się od pacjenta, żeby nie porazić nikogo prądem. Obsługa jest bardzo intuicyjna. Defibrylator podpowie, ile należy wykonać ucisków klatki piersiowej, ile wykonać dmuchnięć.

Dlaczego montaż defibrylatorów i powszechny do nich dostęp to wręcz sprawa życia i śmierci?

MR: - W przypadku osoby leżącej na ulicy najważniejszy jest czas. Jeśli zareagujemy w ciągu pierwszych 4 minut, jesteśmy w stanie takiego człowieka uratować w 90 procentach. Potem każda minuta w dół i szanse na ratunek spadają o kilkanaście procent. Po 10 minutach od chwili gdy człowiek z jakiegoś powodu osunie się na ulicę, może już nie być kogo ratować.
MU: - Urządzenie za 10 tys. zł wiszące gdzieś na ścianie może komuś uratować życie.

W was jest wielka wiara, że tak będzie?

MR: - Nie chcielibyśmy, żeby te defibrylatory były kiedykolwiek użyte, ale tak, bardzo wierzymy, że się przydadzą.

Projekt WBO „Dzielnice z sercem” zakładający około 30 punktów z defibrylatorami w różnych częściach miasta zajął trzecie miejsce zyskując 551 głosów, a jego wartość to 944 800 zł.

Rozmawiał Tomasz Piasecki

<-- Cofnij

Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników. Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść. Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo.
dodaj komentarz | Komentarze:
Grafika: StrzeliStudio / Html&css: adrian-pawlik.pl / hosting: www.hb.pl