walbrzych.dlawas.info - Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych z trzecią porażką w szóstym meczu sezonu – tym razem u siebie z niepokonanym Hydrotruckiem Radom 65:78. Po końcowej syrenie biało-niebiescy zostali wygwizdani przez miejscowych kibiców. Czasu na wyciągnięcie wniosków praktycznie nie ma. W środę nasi grają na wyjeździe z Polonią Bytom, a w niedzielę w Aqua Zdroju z Basketem Poznań.
(3-3) Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych - (6-0) Hydrotruck Radom 65:78
Górnik: Walski 15, Stopierzyński 14, Kordalski 13, Majewski 6, Niedźwiedzki 5, Durski 4, Kruszczyński 4, Marek 3, Ratajczak 1, Sobkowiak 0.
Hydrotruck: Ransom 20, Jeszke 11, Formella 10, Pietras 10, Patoka 9, Zegzuła 9, Wall 6, Zalewski 3, Sowa 0, Olender 0.
Hydrotruck Radom to wicemistrz Polski z 2016 roku, spadkowicz z elity z ostatniego sezonu i jeden z faworytów do wygrania rywalizacji w Suzuki 1 Lidze. Choć „na papierze” ekipa z Mazowsza wydaje się dysponować składem o większym potencjale, to ich przewaga do przerwy musiała wśród kibiców Górnika budzić złość i niepokój. Do szatni goście schodzili z prowadzeniem 46:28, trafiając aż 11 razy za 3 punkty. „Przepraszam kibiców za to, co się wydarzyło. Nie mamy prawa wychodzić na parkiet z tak niskim poziomem zaangażowania i pobudzenia. Przez taką postawę wszystkie założenia mają drugorzędne znaczenie. W pierwszej połowie zagraliśmy dramatycznie. Nawet gorący doping z trybun tu nie pomoże, bo kibice nie zejdą na parkiet i nie będą za nas walczyli. Mam nadzieję, że zawodnicy dobitnie zrozumieli, że nieagresywna, pozbawiona walki postawa jest nieakceptowalna” – stwierdził po meczu trener Górnika, Marcin Radomski.
W trzeciej kwarcie Górnik zbliżył się na moment na 10 „oczek”, ale wciąż niemiłosiernie pudłował, w tym z otwartych pozycji. W całym meczu gospodarze rzucali z makabrycznie niską, 29 proc. skutecznością z gry. Po stronie gości 20 punktów, 11 zbiórek i 8 asyst miał amerykański rozgrywający Kaheem Ransom. „Po meczu z Dzikami koncentrowaliśmy się na naszej postawie w obronie, która wynikała z gapiostwa. Przez cały tydzień powtarzaliśmy sobie, że jeżeli wyjdziemy na Ransoma i radomskich strzelców bez agresji, to będzie nam bardzo ciężko ich zatrzymać. Amerykanin to bardzo dobry zawodnik, wyrastający poziomem ponad ligę, ale gdy mijał pierwszą linię obronę należało przerywać grę faulem” – diagnozował problemy Górników trener Radomski.
O znaczeniu jakościowego zawodnika bez polskiego paszportu zapytaliśmy trenera gości, Roberta Witkę: „Nasze statystyki i bilans potwierdzają, że gracz zagraniczny potrafi zrobić różnicę. Mamy sporo doświadczonych koszykarzy, także z przeszłością w ekstraklasie, ale możemy śmiało powiedzieć, że Kaheem to nasz lider – powiedział po meczu Witka. Ten były reprezentant Polski docenił atmosferę w wałbrzyskiej hali: „Pierwszy raz miałem przyjemność grać w Aqua Zdroju. Krążą legendy o ciężkich warunkach i fajnej atmosferze w Wałbrzychu. Rzeczywiście tak jest, mogę to potwierdzić”.
O kibicach wspominał także Damian Jeszke, który po ośmiu latach w ekstraklasie znalazł się w 1 lidze. Jeszke, podobnie jak Hubert Kruszczyński, pochodzi z Chełmna: „Miałem przyjemność występować w Wałbrzychu po raz pierwszy. Na boisku było słychać świetną atmosferę z trybun. Grało nam się dobrze w takich warunkach. Statystycznie - biorąc pod uwagę zbiórki, asysty - Górnik nie zagrał złego meczu, ale byliśmy dziś bardzo dobrze przygotowani. Graliśmy z dobrą skutecznością, zachowaliśmy zimną krew w końcówce i postawiliśmy się twardo w obronie. Z Hubertem wychowaliśmy się w tym samym bloku. Mieliśmy okazję porozmawiać przed meczem. Przyjechał do naszego hotelu, pogadaliśmy przez godzinę, wypiliśmy kawę. Jesteśmy cały czas w kontakcie – kończy 27-letni skrzydłowy.
W barwach Górnika aż 14 z 16 rzutów spudłował Bartosz Majewski. 25-latek trafił tylko 32 proc. wszystkich oddanych prób z gry w tym sezonie. Dla byłego gracza Dzików Warszawa, gdzie imponował selekcją rzutową, to pierwszy sezon w zespole z pokaźną bazą kibiców, grającego o wysokie cele w 1 lidze. Czy od Majewskiego powinniśmy wymagać więcej? „Nie podejmę się kategorycznej oceny na tym etapie. Wiadomo, że raz jeden gra lepiej, drugi gorzej. Sześć meczów to za mało, by już wystawiać konkretne oceny. Nie jestem przekonany, czy posiadanie dobrego strzelca w meczu z Radomiem dałoby nam zwycięstwo. Na dzień dzisiejszy w tej drużynie bardziej brakuje kogoś, kto uderzy ręką w stół albo twardo zagra z rywalem na parkiecie, a nie kogoś, kto będzie regularnie trafiał z dystansu. Wierzę, że trudne doświadczenia kształtują charaktery i taki mecz kogoś w naszej szatni pobudzi” – kontynuuje trener Radomski.
Po końcowej syrenie koszykarze Górnika zostali wygwizdani przez kibiców. Jeszcze w trakcie spotkania na temat ich postawy na boisku padało wiele krytycznych i niecenzuralnych opinii. Kilka mocnych słów koszykarze usłyszeli także, gdy podeszli do barierki oddzielającej ich od najzagorzalszych fanów. Warto też podkreślić, że przedstawiciele biało-niebieskich pojawili się na konferencji prasowej z opóźnieniem ok. 15 minut, co może świadczyć o tym, że w szatni było gorąco: „Przepraszam kibiców. Myślę, że nie mamy w ogóle co rozmawiać o statystykach. Daliśmy się zbić zespołowi z Radomia. Nie ma wytłumaczenia dla naszej postawy. Mam nadzieję, że ten mecz będzie dla nas bardzo chłodnym prysznicem przed następnymi spotkaniami. Taki mecz nie może nam się już przydarzyć, a na pewno nie u siebie. We własnej hali musimy walczyć do ostatniej kropli krwi i rzucać się na parkiet po każdą piłkę. Zabrakło nam agresji, ale i charakteru, który zademonstrowaliśmy w dwóch pierwszych meczach w Aqua Zdroju” – skomentował boiskowe wydarzenia Bartłomiej Ratajczak, kapitan Górnika.
Radomski: „Możliwe, że do tej presji niektórzy jeszcze nie są przyzwyczajeni. Brakowało jednak realizowania najprostszych, podstawowych elementów, czyli wspomnianej agresji, zatrzymywania rywali faulem. Hydrotruck stanął tylko pięć razy na linii rzutów wolnych. Nie przypominam sobie też za wielu sytuacji, by moi zawodnicy leżeli na parkiecie w walce o piłkę”.
Górnik pozostaje na ostatnim miejscu w lidze pod względem minut na parkiecie poświęconym młodzieżowcom. Bardzo niewiele klubów ogranicza rotację do zaledwie dwóch zawodników U-23. W składzie wciąż jest także miejsce na obcokrajowca, a kolejne porażki sprawiają, że wśród sympatyków basketu w Wałbrzychu pojawiają się pytania o ewentualne korekty personalne: „To jest bardziej pytanie do zarządu. Decyzja należy do nich, bo to oni zarządzają finansami. Nie jest jednak tak, że nie obserwujemy rynku. Cały czas sondujemy dostępność różnych graczy. W kwestii młodzieżowców niestety muszę za każdym razem dokonywać zmian parami. Nie jest to komfortowe ani dla mnie, ani dla zawodników. Musimy sobie z tym radzić, choć cały czas szukamy możliwości rozwiązania tej sytuacji w taki sposób, by swoboda w rotacji była większa” – tłumaczył na pomeczowej konferencji prasowej trener Radomski.
<-- Cofnij