walbrzych.dlawas.info - Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych wrócił na zwycięski szlak. W 4. kolejce pokonał u siebie Sensation Kotwicę Kołobrzeg, czyli jednego z faworytów rozgrywek 84:81. W październiku naszych koszykarzy czekają jeszcze dwa arcytrudne spotkania z wymagającymi przeciwnikami.
(3-1) Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych - (2-2) Sensation Kotwica Kołobrzeg 84:81
Górnik: Kordalski 24 (7/10 za 3), Stopierzyński 17, Walski 11, Majewski 10, Niedźwiedzki 9, Durski 8, Ratajczak 4, Marek 1, Sobkowiak 0.
Kotwica: Kurpisz 25 (7x3), Pieloch 15 (3/13 za 3), Washington 9, Dzierżak 9, Pułkotycki 8, Śmigielski 6, Kucharek 3, Kowalenko 3, Walkowiak 3, Klawa 0.
Po niespodziewanej wyjazdowej porażce ze Śląskiem II Wrocław, trener Marcin Radomski mówił o lekcji pokory i o tym, że w absolutnie każdym meczu Górnicy będą musieli zwycięstwo wyszarpać. Takiej szarpaniny można było oczekiwać po starciu z Kotwicą, która od trzech sezonów jest często o włos od triumfu pod Chełmcem, ale wciąż musi obchodzić się smakiem. Przypomnijmy ostatnie siedem wygranych Górnika:
2018/19: +2 pkt
2019/20: +2 pkt
2020/21: +9 pkt
2021/22: +11, +11, +3 (po dwóch dogr.), +3
Do przerwy goście prowadzili 44:39, trafiając aż 11 rzutów za 3! Szczególnie brylował skrzydłowy Mikołaj Kurpisz, autor 17 „oczek” i pięciu trafionych rzutów zza łuku. Górnicy trafili tylko 34 proc. rzutów z gry. - Po meczu we Wrocławiu zastanawialiśmy się, co się zadziało z naszą grą. Udało się jednak wrócić na właściwe tory. W pierwszej połowie gracze Kotwicy mogliby rzucać krzesłem, a i tak by trafili do kosza. Cieszę się, że po przerwie moi zawodnicy nie pękli. W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy zagrać twardo w obronie. Tak też się stało – powiedział trener Radomski. U progu trzeciej kwarty trzy razy z obwodu w ciągu dwóch minut przymierzył Adrian Kordalski, co pozwoliło wyjść gospodarzom na prowadzenie. Nie na długo, po kołobrzeżanie szybko odrobili straty i przed decydującą fazą meczu mieli czteropunktową zaliczkę.
W czwartej odsłonie drogę do kosza znalazły dwa ważne rzuty z dystansu Szymona Walskiego, a pudłujący tego dnia Bartosz Majewski zaczął grać kombinacyjnie, kreując kolegów, ale także korzystając z ich podań. Mikołaj Stopierzyński trafił pierwsze 12 prób z linii rzutów wolnych, ale na pół minuty przed zakończeniem meczu (84:79) spudłował oba. - Zdarzyło nam się w tym spotkaniu kilka błędów, które nigdy nie powinny się przytrafić. Po dwóch niecelnych rzutach wolnych w końcówce rzuciłem jedynie niecenzuralnym słowem, ale nie rozpamiętywałem tej sytuacji. Od razu skupiłem się na powrocie do obrony – skomentował ostatnie fragmenty Stopierzyński.
Spod kosza trafił po chwili Amerykanin Washington (84:81) i w ostatnich 16 sekundach było gorąco, bo po podaniu w aut Kordalskiego to przyjezdni byli przy piłce. W nerwowych ostatnich sekwencjach zza łuku pudłowali kolejno Damian Pieloch, Patryk Pułkotycki i Mikołaj Kurpisz. Górnicy, ku ogromnej euforii licznie zgromadzonej publiczności, uciekli z bardzo cennym zwycięstwem w szalonym meczu, w którym trafili 14 „trójek”, ale goście aż 17!
Radomski: - Oczywiście, wciąż jest wiele do poprawy. Jesteśmy jednak nową drużyną, nadal potrzebujemy czasu by dopracować wiele elementów. W czwartej kwarcie mogliśmy faulować, bo do samego końca zachowaliśmy taką możliwość bez ponoszenia konsekwencji w postaci rzutów wolnych Kotwicy. Wygraliśmy mecz wagi ciężkiej. To, co udało się w drugiej połowie zrobić, wraz z wałbrzyską publicznością, to jest niesamowita sprawa.
Rozczarowania końcowym rezultatem nie ukrywał Rafał Frank, trener Kotwicy: - Nie popieram takiego grania, jakie zaprezentował Górnik. Jeżeli chcą wejść na wyższy poziom i grać w ekstraklasie, to trzeba kryć defensywą „każdy swego”, a nie kombinowaną obroną strefową, która zmusiła nas do oddawania rzutów [z dystansu]. Tylko i wyłącznie nasza nieskuteczność spowodowała, że ten mecz przegraliśmy. Teraz ten sposób grania przyniósł Górnikowi wygraną, ale otwartą kwestią jest to, co wydarzy się później, bo zmagania w play-off to już zupełnie inna historia. Cieszę się jednak, że mogliśmy podjąć walkę z najbogatszym klubem w Suzuki 1 Lidze, jakim jest Górnik. Mówiłem przed sezonem, że będziemy „czarnym koniem” rozgrywek. Udało nam się zbudować fajny zespół na naprawdę nieduże pieniądze. O naszym potencjale świadczy to, że będziemy w stanie rywalizować o zwycięstwo z każdym zespołem w lidze – kończy 42-letni szkoleniowiec.
Przed Górnikiem dwa bardzo trudne spotkania, ponownie z zespołami zaliczanymi do ścisłej czołówki rozgrywek. 23 października w Warszawie zmierzą się z Dzikami, a 30 października u siebie z Hydrotruckiem Radom.
<-- Cofnij