walbrzych.dlawas.info - 24 września ruszają rozgrywki Suzuki 1 Ligi w sezonie 2022/23. Górnik Trans.eu Zamek Książ Wałbrzych zmierzy się na wyjeździe z Decką Pelplin. Tuż przed tym starciem koszykarze przeznaczyli kilka chwil mediom. Mieliśmy okazję porozmawiać ze wszystkimi zawodnikami biało-niebieskich w Aqua Zdroju, podczas Media Day. Oto co od nich usłyszeliśmy.
Sezon nasi otwierają w Pelplinie, a premierowe starcie w Aqua Zdroju już w sobotę 1 października z Miastem Szkła Krosno!
Mateusz Zborowski, media marketing manager Górnika, wspomniał, że przy klubie powstała Rada Biznesu, którą reprezentują Wojciech Chodaniewicz oraz Maciej Szerer. Rada wspomaga klub w pozyskiwaniu sponsorów oraz budowaniu pozytywnego wizerunku klubu. Zborowski podkreślił, że zespół docelowo w zbliżających się zmaganiach ma uzyskać awans do Energa Basket Ligi, a po sezonie zasadniczym ma plasować się w najlepszej czwórce.
Trenera Marcina Radomskiego zapytaliśmy o to, które zespoły będą najgroźniejszymi rywalami Górnika: „Suzuki 1 Liga dawno nie była tak mocna. Myślę, że każdy się ze mną zgodzi. Bardzo mocne będą Kotwica Kołobrzeg, Hydrotruck Radom i Dziki Warszawa, ale od tego poziomu nie będą odbiegać WKK Wrocław, SKS Starogard Gdański i AZS Politechnika Opolska. Po raz pierwszy od dawna jest co najmniej kilka ekip, które bardziej lub mniej oficjalnie zgłaszają się do walki o awans. Do tej pory rynek zawodników był bardzo ograniczony. Możliwość zatrudnienia obcokrajowca przez klub może zmienić jego oblicze i wywindować go do roli faworyta”.
Radomski wraca do pracy w Wałbrzychu po trzech latach. W tym okresie dwukrotnie plasował się na szóstym miejscu w 1 Lidze z Miastem Szkła Krosno oraz zajął czternastą lokatę z Decką Pelplin:
„Zawsze uważam, że można było zagrać lepiej. W obu sezonach w Krośnie mocno dawał nam się we znaki koronawirus. W trakcie mojego pierwszego sezonu na Podkarpaciu ściągnęliśmy trzech solidnych zawodników i w momencie, gdy się zaadaptowali i gra zaczęła dobrze wyglądać, to rozgrywki przerwał wybuch pandemii. W drugim roku ciągle ktoś wypadał ze składu z powodu kwarantanny. W Pelplinie też mogliśmy osiągnąć więcej, ale ostatecznie cel, czyli utrzymanie w lidze, został osiągnięty na kilka tygodni przed zakończeniem sezonu”.
Radomski powraca na Dolny Śląsk, a stolicę regionu na Wałbrzych zamienił Szymon Walski, typowany na podstawowego młodzieżowca w szeregach Górnika. Zapytaliśmy 22-latka o to, czy jego przeszłość w Śląsku Wrocław może spowodować, że będzie miał nieco trudniejszy start pod Chełmcem: „Spędziłem trochę czasu w Śląsku, pewnie będzie to miało jakiś wpływ na odbiór mojej osoby przez kibiców. Myślę jednak, że potraktują mnie w porządku. Miałem już kontakt z wieloma z nich i nie było żadnego problemu”.
Walski przenosi się z pozycji środkowego na skrzydłowego, bo pod obręczą w Wałbrzychu występuje Piotr Niedźwiedzki. W poprzednim sezonie był niezwykle efektywny, ale nierzadko spędzał na parkiecie nie więcej niż dwadzieścia minut, często prosząc trenera o zmianę. Środkowy wyjaśnił nam podłoże tych zachowań: „Moje ograniczone minuty gry są spowodowane tym, że wciąż zmagam się z problemami kardiologicznymi. Muszę cały czas to kontrolować. W ostatnim sezonie moje dwadzieścia minut wystarczyło, bo był Damian Cechniak. W nowych rozgrywkach jest Michał Marek więc uważam, że minuty będą się ponownie rozkładać mniej więcej po równo. Obaj mamy w tej lidze doświadczenie, wiemy na co nas stać i nie musimy grać po trzydzieści minut, by coś sobie udowadniać” – tłumaczył 29-letni gracz, który kolejny sezon powinien być jednym z liderów Górnika.
Wspomniany Michał Marek przyznał, że w nowym sezonie ponownie będzie liczył na podania Adriana Kordalskiego, z którym spotkał się w klubie ze Zgorzelca: „Akcje dwójkowe z Adrianem Kordalskim były jednymi z moim ulubionych z czasów gry w Turowie, bo dawały mi łatwe punkty. Jego obecność w składzie Górnika ułatwiła mi decyzję, by się przenieść do Wałbrzycha”. Marek sporo w ostatnim czasie podróżuje po pierwszoligowych klubach, ale koszykarskie szlify zdobywał w Poznaniu. Tamtejszy Basket zdobył w tym roku mistrzostwo Polski U-19 i właśnie powrócił na zaplecze elity: „W Poznaniu mają wielu młodych graczy, ale jest tam bardzo dobry szkoleniowiec. Trener Szurek ma ‘to coś’. Bardzo duży nacisk w swojej pracy stawia na fundamenty, ma także cierpliwość do młodzieży. Wydaje mi się, że woli z nią pracować, niż ze starszymi zawodnikami. Im dalej w sezon, tym lepiej Basket będzie wyglądał” – zdradza nam nowy center Górnika.
Na główną postać w Wałbrzychu typowany jest wspomniany Adrian Kordalski. Rok temu wygrał ligę z Czarnymi Słupsk, trafiając nawet do najlepszej piątki sezonu. W zeszłym grał w Turowie Zgorzelec, stając się najlepszym punktującym ligi oraz drugim topowym asystującym. 27-latek zdecydowanie stawia jednak na zespołowość, a nie na kreowanie gwiazd: „Nie czuję się liderem. Jeden zawodnik nic nie zapewni. By wygrywać, każdy musi robić swoje i dać coś od siebie drużynie” – stwierdził. Zapytany o wyzwanie, jakim będzie w najbliższym sezonie rywalizacja z amerykańskimi rozgrywającymi, odparł: „Podczas krótkiego pobytu w ekstraklasie miałem okazje się z nimi zmierzyć. Zawodnicy z zagranicy mają więcej doświadczenia, są silni fizycznie, trochę inaczej spoglądają na koszykówkę. Bardzo cieszę się na tego typu rywalizacje, bo sam mogę wtedy to bezcenne doświadczenie zdobywać”.
Bardzo doświadczonym zawodnikiem w Górniku był Krzysztof Jakóbczyk, jeden z ulubieńców kibiców. Jego miejsce w zespole ma zająć Bartosz Majewski: „Wiem, że Krzysiek jest w Wałbrzychu lubiany. Nie dziwię się, bo robił tutaj świetną robotę. Nie chcę być jednak do niego porównywany. Zamiast wchodzić w jego buty, wolę napisać swoją historię. Moim celem w Wałbrzychu jest zrobienie awansu do ekstraklasy”. Były już gracz Dzików Warszawa dorastał koszykarsko między innymi w Treflu Sopot. To właśnie tam występował w jednym zespole z Łukaszem Kolendą, aktualnym reprezentantem Polski, który niedawno zajął z biało-czerwonymi 4. miejsce w Eurobaskecie: „Bardzo dobrze wspominam grę z Łukaszem. Już w zespole U-18 się wyróżniał, a pamiętajmy, że jest dwa lata młodszy. To bardzo pozytywna osoba, fajny człowiek. Życzę mu jak najlepiej. Wiedziałem, że Łukasz zajdzie daleko, ale że nastąpi to tak szybko? Tego się nie spodziewałem” – kończy popularny „Major”, który w wieku 25 lat jest już uznaną marką w Suzuki 1 Lidze.
Debiut na tym poziomie czeka z kolei Adriana Sobkowiaka. Były gracz drugoligowego MKK Gniezno zdradził nam różnice pomiędzy poziomami rozgrywek: „1 liga jest bardziej fizyczna, zawodnicy są wyżsi i silniejsi. Koszykówka też jest szybsza, trzeba poprawiać decyzyjność. Nie ma czasu na zastanawianie się, trzeba podawać w pierwsze tempo, bo w drugie już okazji by zagrać tak samo może nie być” – przyznał ten były gracz Szkoły Mistrzostwa Sportowego, gdzie grał razem z Mateuszem Podejko, wychowankiem wałbrzyskiego Górnika. Po pytaniu o popularnego „Kaktusa” na twarzy Sobkowiaka zagościł szeroki uśmiech: „Z Mateuszem miałem bardzo dobry kontakt. To był mój sąsiad, mieszkał w pokoju obok, przez co często się widywaliśmy. To bardzo pozytywna osoba, świetnie go wspominam. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, wypijemy kawę i powspominamy czasy w Cetniewie”.
Dużo uśmiechu na twarzy Mikołaja Stopierzyńskiego wywołało z kolei wspomnienie o Szczawnie-Zdroju, gdzie niedawno zamieszkał: „Tam jest super! Gdy rozmawiam z rodziną, to wszystkich do siebie zapraszam. Jest bardzo zielono, co mi odpowiada jako młodemu tacie. Wraz z żoną zabieramy dziecko w wózku na spacery po okolicy. Lokalne knajpki i sklepiki mają świetny klimat”. Ten drugi najlepszy punktujący Suzuki 1 Ligi w sezonie 2020/21 opowiedział nam również o swoich problemach zdrowotnych w okresie przygotowawczym: „Miałem kłopoty ze ścięgnem Achillesa, w tej samej nodze naciągnąłem także mięsień dwugłowy uda. Musiało dojść do przeciążeń, ale wszystko z moim zdrowiem już jest w porządku”.
Trudno powiedzieć, czy wspomniane przeciążenia były spowodowane skalą trudności, jakie zaaplikował swoim podopiecznym trener Radomski: „Miałem już okazję przechodzić z trenerem okres przygotowawczy w przeszłości. Był dokładnie taki, jak się spodziewałem. Nie było łatwo, zostawiliśmy na treningach dużo potu i energii. Koszykarskie ćwiczenia miały miejsce na hali, a nad motoryką pracowaliśmy nad stadionie, gdzie dużo biegaliśmy. Dla mnie te zajęcia są jednak motywujące i poprawiające pewność siebie”- dodał Hubert Kruszczyński, jeden z filarów Górnika w sezonach 2017-19, w drugiej i pierwszej lidze. Rozgrywający wywodzi się z Chełmna i na pytanie o to, kto jest najlepszym obecnie koszykarzem z jego rodzinnego miasta, bez wahania odparł, że Damian Jeszke: „Damian to mój serdeczny, bardzo dobry kolega. W zeszłym roku byłem na jego weselu. Jesteśmy nie tylko z tego samego miasta, ale i rocznika (1995 – przyp. red.). W rozgrywkach młodzieżowych często się mijaliśmy, ale występowaliśmy razem w Novum Bydgoszcz. W ostatnich kilku latach trenerzy nie stawiali na niego w ekstraklasie. Z tego też powodu zszedł poziom niżej, zapewniając ekipie z Radomia dużo jakości. Na pewno jeszcze o nim usłyszymy”.
Jego rodzinne miasto jeszcze niedawno w 2. lidze reprezentował klub o wdzięcznej nazwie Miasto Zakochanych Chełmno. Niestety, musiał wycofać się z rozgrywek: „Chełmno to małe miasteczko. Liczy ok. 18 tys. mieszkańców. Młodzież niechętnie uprawia sport, a jeżeli już, to pierwszeństwo ma klub piłkarski, bo to piłka nożna jest przecież w Polsce najbardziej popularna. Miasto Zakochanych musiało pozyskiwać graczy z całego regionu, co nie zadziałało dobrze”.
Kolejny sezon w Wałbrzychu spędzi także Damian Durski. W sparingach zdarzało się, że ten zadaniowiec, często naciskający w obronie rozgrywającego rywali, był najlepszym punktującym Górnika. Czy może w nowym sezonie liczyć na większą rolę w ataku? 25-latek podchodzi do tego spokojnie i dyplomatycznie: „Wszystko zależy od tego, co będzie wymagał ode mnie trener. W sparingach gra się inaczej, niż w lidze. Sezon zapewne zweryfikuje moją rolę”. Durski to wychowanek Górnika, związany z klubem od początku kariery. Jego dobre występy zostały jednak dostrzeżone w całej lidze: „Miałem oferty z innych klubów. Brałem je pod uwagę, ale coś w Wałbrzychu ciągle mnie trzyma” – kończy swoją wypowiedź jeden z najbardziej walecznych Górników.
Kolejnym wałbrzyszaninem w składzie jest powracający z amerykańskiej uczelni Kacper Kabała. 20-latek w bardzo młodym wieku zamienił Górnika na Gimbasket Wrocław, by szkołę średnią kończyć na Florydzie. W ostatnim czasie grał na niższym poziomie akademickim w stanie Georgia. Kacpra zapytaliśmy o jego amerykańską przygodę: „Nasz cały zespół składał się z czarnoskórych graczy. Koszykówka w Stanach Zjednoczonych jest dużo szybsza i bardziej atletyczna, ale mniej zorganizowana. W Polsce mam do nadrobienia elementy taktyczne. Do kraju wróciłem z powodów prywatnych. W USA nie miałem kłopotów z aklimatyzacją, bo ludzie za Oceanem są bardzo otwarci. Od razu przyjmują ciebie jakbyś był ich najlepszym kolegą. Do tego byli bardzo zainteresowani moją osobą, bo przyjechałem z Europy, o której niewiele wiedzą. Co do lokalnej kuchni – królowały owoce morza i kurczak, a większość tego typu jedzenia była w panierce. Nie brakowało też węglowodanów w postaci różnego rodzaju frytek. W czasie pobytu w Ameryce zwiedziłem dziewięć stanów, odwiedziłem Nowy Jork, Chicago, Miami. Duże wrażenie zrobiło na mnie miasto Key West na Florydzie, najbardziej wysunięty na południe punkt USA, z którego widać nawet Kubę. W Atlancie z kolei zobaczyłem rodzinny dom Martina Luthera Kinga”.
Czymże byłaby drużyna bez kapitana? To właśnie jego wypowiedzią kończymy relację z Media Day. Jak ważna dla Bartłomieja Ratajczaka jest ta rola? „Na pewno nie traktuję litery ‘C’ jako obciążenia. Opaska kapitana to wielki przywilej, wielka duma. Z tą rolą wiąże się scalenie całego zespołu i przełożenie atmosfery z szatni na parkiet. Atmosferę w drużynie mamy świetną, ona powinna nas napędzać. Liczę na to, że po udanych akcjach ławka będzie żyć, że będziemy reagować głośno i wyraźnie. Każdy z przeciwników powinien zdawać sobie sprawę o co walczymy po drugiej stronie”.
Na Media Day zawodnicy zaprezentowali się w nowych strojach, które w sezonie 2022/23 będzie wałbrzyszanom dostarczać firma Vinnig. Trykoty zrecenzował dla nas „Rataj”: „Mają bardzo fajny styl. Poszliśmy w nowy logotyp. Od strony praktycznej muszę przyznać, że dobrze leżą i są lekkie, a to duży atut”.
<-- Cofnij