walbrzych.dlawas.info - Duże emocje w 26. kolejce w Łowiczu. Górnik Trans.eu Wałbrzych przegrał z Księżakiem Syntex Łowicz 88:90, choć mógł jeszcze odwrócić losy spotkania w ostatniej akcji. Aż 27 punktów dla zwycięzców zdobył były koszykarz Górnika, Marcin Salamonik. Ekipa Marcina Radomskiego przegrała z Księżakiem po raz drugi w tym sezonie.
Nasi rozpoczęli dobrze. Gdy po raz pierwszy od czterech kolejek udanie zza linii 6,75 m przymierzył Tomasz Krzywdziński, łowiczanie przegrywali 5:11, a po punktach z kontry Damiana Durskiego 10:19. Gospodarzy w grze utrzymywał Salamonik, po pierwszej kwarcie mający na koncie już 11 punktów (3x3).
Drugą kwartę Górnik rozpoczyna z Piotrem Niedźwiedzkim i Hubertem Kruszczyńskim na ławce. Brak na parkiecie dwóch najlepszych strzelców bardzo odbił się na postawie gości. Księżak w tym okresie zaliczył serię 9:0, która później przekształciła się w 14:3 (36:29). Później, po kolejnej skutecznej próbie dystansowej, tym razem Jana Grzelińskiego, gospodarze wyszli na dwucyfrowe prowadzenie 50:40 (52:40 do przerwy). W pierwszej połowie trafili aż 8 z 16 oddanych rzutów za 3, a 19 „oczek” zdołał uzbierać Salamonik.
W trzeciej kwarcie „Górnicy” nie znajdywali odpowiedzi na szybkie przejścia rywali do ataku oraz na kolejne powodzenia zza łuku. Po następujących po sobie „trójkach” Salamonika i Daniela Nieporęckiego było już 65:49, a trener Radomski musiał poprosić o przerwę. Po powrocie na parkiet sygnał do odrabiania strat dał Kruszczyński, najpierw wykańczając z powietrza lay-up po podaniu nad koszem od Krzysztofa Spały, a potem nie myląc się zza łuku (67:58). Dystans udało się zmniejszyć jeszcze bardziej w ostatniej akcji trzeciej kwarty, gdy za trzy równo z końcową syreną trafił Krzywdziński (73:68).
Do Księżaka wałbrzyszanie zbliżyli się na pięć minut przed końcem, gdy z dystansu przymierzył Niedźwiedzki (76:75). Dla słynącego niegdyś z trzypunktowych rzutów środkowego było to pierwsze dystansowe trafienie od 15 grudnia 2018 roku (mecz z Basketem Poznań). Gdy lider punktowy biało-niebieskich ponownie spróbował swoich sił z tej samej „klepki”, został zatrzymany blokiem przez Łukasza Ratajczaka, który po drugiej stronie parkietu powiększył przewagę swojej drużyny do 85:77. Stało się to w dość niespotykanych okolicznościach, bo skorzystał z podania Grzelińskiego, który chwilę wcześniej zebrał piłkę na atakowanej tablicy, choć był najniższym graczem na boisku.
Pomimo uciekającego Księżaka nasi byli w stanie się podnieść. Drogę do kosza znalazł rzut za trzy Rafała Glapińskiego, zmniejszający stratę do 87:85, na 49 sekund przed końcem meczu. Niestety, w następnej akcji z rogu nie pomylił się Mikołaj Stopierzyński, stawiając gości ponownie pod ścianą (90:85). W dwóch szybkich akcjach w ataku z dystansu spudłowali Grzegorz Małecki i Kruszczyński, ale kolejna zbiórka w ataku dała okazję do trzeciego podejścia, tym razem w wykonaniu Małeckiego udanego (90:88). Na zegarze pozostało 5,5 sekundy i nasi musieli faulować. Na linii rzutów wolnych znalazł się Nieporęcki, ale nie wytrzymał presji i przestrzelił oba rzuty. Zbiórkę w ataku zaliczył Salamonik, któremu piłkę wyrwał Durski. 21-letni wychowanek Górnika mógł dać Górnikowi wygraną równo z końcową syreną, ale jego rzut niemal z połowy boiska był za silny, odbijając się jedynie od tablicy.
„Górnicy”, podobnie jak w niedawnym meczu z GKS-em Tychy, mogli w ostatniej akcji przechylić szalę na swoją korzyść. Ponownie zabrakło odrobiny szczęścia. Wydaje się, że jego limit zespół Radomskiego wyczerpał w Prudniku, gdy równo z końcową syreną wygraną dała „trójka” Bartłomieja Ratajczaka.
Na uwagę w szeregach gości zasługuje postawa Daniela Nieporęckiego. Choć spudłował dwa ważne rzuty wolne, to wcześniej zdobył 13 punktów, co było jego zdecydowanie najlepszym występem w tym sezonie (śr. notuje jedynie nieco ponad 2 pkt/mecz, ostatni raz do kosza w ligowym starciu trafił cztery kolejki temu). Choć w ekipie gospodarzy na parkiecie pojawiło się dziewięciu graczy, to aż trzech z nich jedynie na osiem lub mniej minut, a jedynym punktującym z ławki był wspomniany Nieporęcki (rekordowe w tych rozgrywkach dla niego 24 minuty w grze).
Po stronie Górnika tylko siedem rzutów za 2 oddał Niedźwiedzki. Punkty po wałbrzyskiej stronie rozkładały się zdecydowanie bardziej równomiernie, do tego to nasi rzucali dużo skuteczniej za 2 (61% do 50% rywali) i trafili tyle samo rzutów zza łuku (12). Niestety, biało-niebiescy nie szanowali piłki, zaliczając 15 strat (przy 9 Księżaka).
Górnikowi nie udał się rewanż za porażkę 68:72 w Aqua Zdroju (było to jedyne wyjazdowe zwycięstwo Księżaka w 13 takich meczach). Po 26 kolejkach wałbrzyski klub ma bilans 13-13, łowiczanie 10-16. O tym, jak kształtuje się tabela 1.ligi dowiemy się w niedzielę, po rozegraniu kompletu spotkań.
W kolejnym meczu Górnik zmierzy się w Wałbrzychu z AZS AGH Kraków (9 marca).
Księżak Syntex Łowicz - Górnik Trans.eu Wałbrzych 90:88 (22:26, 30:14, 21:28, 17:20)
Górnik: Niedźwiedzki 16 (11 zb), Małecki 15, Krzywdziński 10, Kruszczyński 10, Spała 10, Wróbel 8, Durski 8, Ratajczak 6, Glapiński 5, Der 0.
Najwięcej dla Księżaka: Salamonik 27 (4x3), Kobus 19, Grzeliński 15 (9 as).
<-- Cofnij