W 6. kolejce bez większych emocji - Górnik pokonał u siebie Sklep Polski MKK Gniezno 74:62 (22:16, 12:8, 24:14, 16:24). Biało-Niebiescy kontrolowali wynik spotkania niemal od początku do końca, a trener Arkadiusz Chlebda miał okazję do testowania różnych ustawień na parkiecie. Czterech zawodników Górnika zakończyło mecz z dwucyfrową zdobyczą punktową, a Paweł Bochenkiewicz i Marcin Wróbel zaliczyli "double-double".
Swój debiut w 2. lidze zaliczył ledwie 15-letni wychowanek Górnika, Mateusz Podejko. Do gry po kontuzji powrócił Łukasz Kołaczyński.
Górnik: Wróbel 15, Niesobski 12, Ratajczak 11, Bochenkiewicz 10, Glapiński 9, Rzeszowski 6, Piros 4, Ciuruś 3, Kołaczyński 2, Obarek 2, Krzymiński 0, Podejko 0.
Gniezno: Dobrzycki 18, Szkopiński 14, Guilherme 11, Konowalski 8, Golasiński 7, Romaniecki 2, Konwiński 2, Nowiński 0, Małecki 0, Dyja 0.
STATS
Marcin Wróbel, zdj. D. Wójcikowski
Pięć spotkań i pięć porażek - taki bilans przed starciem w Wałbrzychu definiował beniaminka z Gniezna. W pierwszych tygodniach sezonu zespół z Wielkopolski przegrał między innymi z MKS-em Otmuchów i z Gimbasketem Wrocław, dla którego wygrana w Gnieźnie 74:58 była pierwszą od dwóch lat.
Zespół grającego trenera Arkadiusza Konowalskiego w przerwie międzysezonowej nie dokonał żadnych znaczących wzmocnień a obecny skład MKK zawiera nazwiska nieznane nawet pasjonatom koszykówki. Jedną z największych bolączek tej drużyny wydaje się brak środkowego - MKK zbiera śr. jedynie 31 piłek w meczu (rywale aż 46). Brak jakości pod tablicą powoduje, że zespół z pierwszej stolicy Polski oddaje mnóstwo rzutów zza łuku. Stara koszykarska prawda głosi, że "meczu nie da się wygrać jedynie rzucając za trzy". W sezonie MKK próbuje trafić do kosza zza łuku aż 30 razy (Górnik śr. 24). W Wałbrzychu tych rzutów było aż 34.
Na koniec pierwszej kwarty beniaminek był jeszcze w grze tylko dlatego, że kapitalnie z dystansu był dysponowany Dariusz Dobrzycki. "Górnicy" po dziesięciu minutach prowadzili 22:16, a nikomu nieznany Dobrzycki miał na koncie 12 punktów, które uzyskał trafiając czterokrotnie zza łuku.
Pomysł gnieźnian na zwycięstwo zaczynał się i kończył właśnie na rzutach z dystansu. Wałbrzyszanie grali dużo bardziej urozmaiconą koszykówkę, dzelili się piłką i wykorzystywali swoje przewagi pod koszem. Żniwo w "pomalowanym" zbierali nasi wysocy, zwłaszcza Marcin Wróbel, który z łatwością rozbijał obronę rywali w polu trzech sekund. Wróbel, mający umiejętności i doświadczenie pierwszoligowca spotkał się w drugiej lidze z właściwie trzecioligowymi rywalami.
W drugiej połowie przewaga Górnika wzrosła do nieco ponad dwudziestu "oczek". Trener Chlebda wykorzystał ten czas na boiskowe eksperymenty. Biało-Niebiescy próbowali gry z dwoma środkowymi (Rzeszowski, Bochenkiewicz), dwoma rozgrywającymi (kombinacje Glapiński-Kołaczyński, Glapiński-Ciuruś i Kołaczyński-Ciuruś) oraz w usatwieniu z Rafałem Niesobskim na pozycji skrzydłowego. Pierwsza zmiana pojawiła się jednak już na początku meczu, gdy do pierwszej piątki, podobnie jak w drugiej części zeszłego sezonu wskoczył Bartłomiej Ratajczak.
B. Ratajczak, zdj. Górnik Wałbrzych rocznik 2000
Przełomowy moment: W krótkim odstępie czasu w trzeciej kwarcie podwyższamy prowadzenie z 40:30 na 45:30. MKK nie potrafiło tej straty zmiejszyć aż do końcowej fazy meczu.
Statystyki nie kłamią: Górnik wygrał zbiórkę 49:33 oraz był dużo lepszy w dzieleniu się piłką (21:11 w asystach). Wałbrzyszanie trafili 54% rzutów za 2, goście jedynie 39%.
Gracz meczu: Marcin Wróbel. 15 punktów i 12 zbiórek naszego podkoszowego. Wychowanek Zastalu Zielona Góra po cichu staje się liderem i najbardziej solidnym graczem Górnika, czyli tym, kim miał się stać, gdy wrócił latem pod Chełmiec po czterech latach przerwy.
Licznik "Glapy": 316 oficjalnych meczów w barwach Górnika. Do 4. w klasyfikacji Jerzego Żywarskiego (1980-95) pozostało 5 meczów.
Tabela: Liderujaca Polonia Leszno gra mecz w niedzielę. Tymczasem na 1. miejscu w tabeli jest Górnik. MKK z bilansem 0-6 jest przedostatnie, przed KK Oleśnicą.
Następny mecz: 14.11, sobota, 17:00, gramy w Międzychodzie z Sokołem.
Matuesz Podejko, zdj. Górnik Wałbrzych rocznik 2000
<-- Cofnij