Newsy
Szmidt: Dajcie nam pracować/ 2015-05-14 21:30:50 / Dominik /
Zapraszamy do lektury obszernego wywiadu z członkiem zarządu Stowarzyszenia Górnik Wałbrzych 2010, Januszem Szmidtem. Szmidt w wywiadzie mówi o finałach juniorów w Radomiu, o wałbrzyskiej koszykówce oraz apeluje do kibiców.
Juniorzy w Radomiu
Juniorzy zakończyli finały Mistrzostw Polski na ósmym miejscu. Niedosyt? Można było więcej? Janusz Szmidt: Bardzo duży niedosyt. Trenerzy i zawodnicy mogą mieć inne zdanie. Byłem w Radomiu nie tylko jako członek zarządu, ale przede wszystkim jako kibic i rodzic (Janusz Szmidt to tata środkowego Bartłomieja Szmidta – przyp. red.). Bardzo negatywnie oceniam pracę sędziów w trakcie turnieju, w szczególności w naszym starciu z Rosą. Pierwsza piątka MP U-18 była zdecydowanie w naszym zasięgu. Medal? Nie wiem. Gdyby mecz z Rosą ułożył się inaczej, nasi chłopcy na pewno lepiej zaprezentowaliby się w pojedynku z Wisłą.
Kluczowy był mecz z Rosą. Wygrana dawała nam ogromne szanse na awans do najlepszej czwórki. Z radomianami prowadziliśmy do przerwy, po trzech kwartach i na dwie i pół minuty przed końcem spotkania. Niestety się nie udało i po emocjonującej końcówce przegraliśmy 63:71. Co zawiodło? Mam swój prywatny pogląd na to, co wydarzyło się w tamtym meczu i nikt nie musi przyznawać mi racji. Świetnie weszliśmy w mecz, prowadziliśmy 8:0, czym kompletnie zaskoczyliśmy Rosę. Po przerwie na żądanie, o którą poprosił trener Mazur sędziowie inaczej zaczęli interpretować boiskowe wydarzenia. Niestety, na naszą niekorzyść. Gdy nasi odskakiwali, aktywność sędziów wzrastała. Gdy zespół z Radomia niebezpiecznie się do nas zbliżał, jednostronne moim zdaniem gwizdki ustawały. Po meczu byłem wściekły. Podszedłem do arbitrów i z ironią złożyłem ręce do oklasków. Końcówka meczu. Sędziowie w kluczowym momencie odgwizdują bardzo kontrowersyjny faul niesportowy na Łukaszu Kołaczyńskim, co dało Rosie dwa rzuty wolne i piłkę z linii bocznej. Podjęli słuszną decyzję? Był to piąty faul Łukasza, który rozwścieczony opuszczał parkiet. Ten gwizdek w praktyce ustawił mecz. Moim zdaniem popełnili błąd. Ten mecz zdaje się jest jeszcze dostępny na imprezylive.pl. Można więc ocenić tę sytuację samemu. Trudno mi zrozumieć ogromną dysproporcję w odgwizdywaniu przewinień przez arbitrów. Zdaniem sprawiedliwych, nasi popełnili w meczu z Rosą aż 31 fauli, gospodarze zaledwie 15, w tym żadnego przez ostatnie osiemnaście minut meczu. A faulowali ewidentnie, chociażby bezkarnie ciągając naszych za koszulki. Gdy nasi szkoleniowcy informowali sędziów o prowokacjach ze strony radomian, ci odpowiadali: „Tak, tak, spokojnie, spokojnie Panowie”. Pod względem sportowym mecz Górnika z Rosą mógł się podobać, pod względem pracy sędziów – już nie. Nie chcę jednak sprowadzać całej krytyki sędziów do meczu z ekipą z Radomia. Arbitrzy mylili się także w innych pojedynkach, niekoniecznie z naszym udziałem. Na jednym ze spotkań tablica świetlna była odwrócona - faule zespołu odpowiadały nie tej drużynie, co trzeba. Dopiero w drugiej połowie błąd naprawiono. Nie wspomnę już o prostych błędach sędziów stolikowych dotyczących strzałki czy kontrolowania zegara 24 sekund. W meczu z Rosą Bartłomiej Szmidt starł się z graczem gospodarzy, Hubertem Stopierzyńskim. Nasz zawodnik po tym zdarzeniu został zawieszony na jeden mecz i nie mógł zagrać przeciwko Wiśle. Na czym polegało nieporozumienie tej dwójki? Przyznam się, że obserwując mecz na żywo w hali nie dostrzegłem zgrzytu między Bartkiem i Hubertem. Dopiero oglądając to spotkanie z odtworzenia byłem w stanie dojrzeć opisywane spięcie. Bartek był przez cały mecz prowokowany, najbardziej przez Stopierzyńskiego. Bartek znosił prowokacje do momentu, gdy rywal zaczął obrażać jego najbliższą rodzinę. Mój syn nie wytrzymał, zachował się niesportowo i słusznie został ukarany. Ojciec Huberta powiedział, że prowokacja jest elementem gry. Moim zdaniem prowokacje, szczególnie w koszykówce młodzieżowej, powinny mieć swoje granice. Z tym faulem dyskwalifikującym w meczu z Rosą doszło do kuriozalnej sytuacji, bo Bartkowi udało się mecz dokończyć i dopiero potem został odsunięty od gry przeciwko „Wiślakom”. Po starciu Bartka z Hubertem sędziowie naradzali się, co zrobić. Pan komisarz orzekł obustronny faul dyskwalifikujący, a całą zaistniałą sytuację było pierwotnie słychać na nagraniu z meczu. Później, ten moment wyciszono. Na zastrzeżenia trenera Domoradzkiego, że Bartek był non stop prowokowany, pan komisarz odparł, że na nagraniu nic nie słychać.
Po porażce z Rosą nasi utonęli w Wiśle. Dlaczego będąca przecież w zasięgu „Biała Gwiazda” zmiażdżyła nas 50:95? Zespół spod Wawelu jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Porażka z Rosą w przedziwnych okolicznościach podcięła naszym skrzydła. Chłopcy wiedzieli, że stracili wielką szansę na grę w czwórce. Z Wisłą nie zagrał też zawieszony Bartek Szmidt, nasz jedyny w zasadzie środkowy. Mecz o 7. miejsce ze Śląskiem. Przez trzy kwarty wyglądamy nieźle. W ostatniej gramy nerwowo, przegrywamy 7:23 i cały mecz 59:73. Sezon zasadniczy pokazał, że WKS też jest przecież w naszym zasięgu. Trener Kolis (szkoleniowiec Śląska U-18 – przyp. red.) ma bardzo fajnych chłopaków. Moim zdaniem naszym zabrakło w końcówce sił i czystej chęci do gry, bo zajęcie siódmego czy też ósmego miejsca w turnieju nie robi większej różnicy. W składzie Śląska jest trzech dwumetrowców, w tym mierzący 205 cm Michał Jodłowski (młodzieżowy reprezentant Polski – przyp. red.). Nie mieliśmy na to odpowiedzi. Brak sił mógł być związany z ograniczonym jednak w naszym zespole zapleczem. Takie WKK, które sięgnęło po tytuł miało w sztabie, obok dwóch trenerów, fizjoterapeutkę oraz specjalistę od przygotowania motorycznego. WKK w jednym z meczów, w ciągu trzydziestu sekund straciło dwóch rozgrywających. Kuba Kobel i Michał Jędrzejewski doznali kontuzje, uraz tego pierwszego wydawał się poważny, było podejrzenie złamania, został zabrany karetką do szpitala. Pomimo tego udało się ich doprowadzić do zdrowia jeszcze przed końcem finałów! Trudno nas porównywać z ekipą z Wrocławia. Chłopcy z WKK mają spodnie termoaktywne z dodatkowymi kieszeniami na lód potrzebny podczas regeneracji. Ze swojej strony mieliśmy maści, chłopaki przychodzili do mnie, a ja, człowiek z podstawowym przeszkoleniem w tej dziedzinie, ich masowałem. Ile mogłem pomóc, to pomogłem. Z WKK pod względem organizacyjnym nie możemy się porównywać, to przepaść, bliżej nam zdecydowanie do Wisły. Trudno zresztą od strony organizacyjnej z WKK kogoś porównywać. Od strony sportowej jednak potrafiliśmy z wrocławianami nawiązać walkę w regionie, pokonaliśmy ich w Wałbrzychu 65:61. Gdy ci jednak dodali do składu sprowadzonych z USA Wiktora Sewioła i Maćka Bendera, dorzucili jeszcze Szymona Kiwilszę, nikt z nimi nie miał w finałach szans. Są różne opinie na temat sprowadzania chłopaków prosto z USA tylko na finały. Mi to osobiście nie przeszkadza, bo finały mistrzostw Polski to dobra okazja by się pokazać. Zarówno Benderowi i Sewiołowi ciężko będzie się przebić za Wielką Wodą, ale w Polsce będą mogli zaistnieć. Gdyby Górnik miał możliwość sprowadzenia na finały grupy graczy, to by pewnie skorzystał. Poruszmy temat sprowadzania koszykarzy. W Wałbrzychu w budynku dawnej hali OSiR-u przy ul. Wysockiego powstaje wreszcie bursa młodzieżowa, dająca możliwość ściągnięcia do młodzieżowego Górnika zdolnych koszykarzy spoza regionu. Obiekt wciąż nie jest gotowy, czekamy na zakończenie prac remontowych. Nie znamy jeszcze szczegółów dotyczących tej budowy. Nie wiemy kiedy realnie zostanie ona ukończona, do kogo będzie należeć zarządzanie. Nie znamy jeszcze kosztów użytkowania bursy. To złożony temat, ale na pewno warto się nad nim pochylić, bo nie brakuje wartościowych graczy rozsianych po mniejszych klubach. Podam przykład Aleksandra Dziewy z MOS-u Konin. Wysoki, mobilny, ponad dwumetrowy zawodnik, rasowy silny skrzydłowy, który na pewno by się nam przydał. Na dzień dzisiejszy nic jednak nie możemy mu zaproponować. A jak wyglądała cała organizacja turnieju w Radomiu? W środowisku było słychać wiele negatywnych opinii. To, że wszystkie finałowe drużyny uciekły z miejsca zakwaterowania mówi samo za siebie. Kompletne nieporozumienie. Miejscem noclegowym był internat dla tzw. trudnej młodzieży. Sęk w tym, że gdy kwaterowano zespoły, ta młodzież tam została. Pani z ośrodka poprosiła nas o 300 zł kaucji na wypadek ewentualnych zniszczeń. Gdy zobaczyliśmy stan pokoi, szybko zgłosiliśmy widoczne gołym okiem zniszczenia. Było co zgłaszać: dziury w ścianach, pourywane półki, urwane drzwi od szafy. Pokój składał się z pryczy, szafy, półki na ścianie i żyrandolu. To wszystko. W jednym z pokoi była wybita szyba… Częścią sanitarną były dwa prysznice na piętro oraz brudne toalety. Wraz z kierowcą zostałem umieszczony na piętrze dziewcząt, dlatego też proszono nas by korzystać z prysznicy na innym piętrze. Zamek w drzwiach do pokoju trenerów odleciał zaraz po włożeniu klucza. Gdy zgłosiłem pani na dole, że zamek do drzwi jest wyłamany, dostałem informację, że personel o tym wie i że awaria nie będzie uwzględniona do kaucji. No dobrze, ale czy trenerzy mieli w takim razie wyjść i pozostawić rzeczy bez w pokoju, którego nie można było zamknąć na klucz? Uciekliśmy stamtąd w ciągu pół godziny. Jedną noc w tym ośrodku spędziła za to Wisła Kraków. Trener Piecuch (szkoleniowiec Wisły – przyp. red.) mówił, że gdy zobaczył jak wygląda śniadanie, to się przeraził, bo to, co chłopaki dostali, nie do końca nadawało się do jedzenia. Szukaliśmy więc ośrodka na własną rękę. Chłopaki pojechali na wieczorny trening rzutowy, a Jarek Krzymiński (członek Stowarzyszenia Górnik Wałbrzych 2010, tata Maćka – przyp. red.) szukał w internecie miejsca noclegu. Ostatecznie zatrzymaliśmy się w hotelu „U Grubego”, 10 km od Radomia. Gdy już dotarliśmy na miejsce, spotkaliśmy tam zespół WKK. Z tego ośrodka do hali było 10 min drogi samochodem. Chłopaki w dużej większości skończyli po tym sezonie wiek juniora. Powstanie zespół juniorów starszych w sezonie 2015/16? Jest taki pomysł. Mamy już pewien szkic tego, jak będzie wyglądał Górnik w grupach młodzieżowych w przyszłych rozgrywkach. Na najbliższym spotkaniu zarządu może uda się coś więcej ustalić. Bierzemy pod uwagę wszystkie zespoły młodzieżowe, nie tylko juniorów starszych. Ma Pan podobno apel w stronę kibiców Górnika. Tak. Chciałbym odnieść się do komentarzy, które pojawiają się na stronie www.gornik.walbrzych.pl. Pisanie o juniorach, że wyszli na parkiet na kacu, a ich trener to jakiś zwykły wuefista bardzo boli. Chłopcy czytają te komentarze, bardzo ich one dotykają. Mam do czynienia z naszymi juniorami właściwie od ich początków treningów w klubie. To zaszczyt z nimi pracować, bo są niezwykle ambitni, waleczni i pracowici. To wciąż bardzo młodzi ludzie, którzy mocno przeżywają każdy komentarz w ich kierunku. Wyrażanie opinii, że zatrzymali się w rozwoju, że za trenera Krzykały był lepszy wynik i że w ogóle są coraz gorsi, jest kompletną bzdurą, obrazą i lekceważeniem ich ciężkiej pracy na treningach. Realnym celem na ten sezon był awans do półfinałów, ale chłopaki powalczyli i dotarli dalej. Chwała im za to. My, jako zarząd, robimy wszystko, co w naszej mocy, by klub funkcjonował profesjonalnie. To nie jest tak, że my sobie przychodzimy w poniedziałek na zebranie, wypijemy kawę, pogadamy o bzdurach i pójdziemy do domu. W naszej działalności staramy się nakreślać cele oraz plany działania. Kibice wylewają wiadro pomyj na trenera Chlebdą, twierdząc, że zespół gra bez pomysłu. Nie zgadzam się, bo pomysły są, nie wszystko jednak zawsze wychodzi tak, jak sobie tego życzymy. W działalność klubu, jako zarząd, wkładamy mnóstwo prywatnego czasu, czasem musimy dorzucić prywatne pieniądze. Kibice kierują w naszą stronę niepoparte argumentami oszczerstwa. Nikomu nie bronimy dołączenia do grupy zarządzającej klubem. Krytykować jest zawsze łatwo. Proszę, zajrzyjcie na inne klubowe witryny. Nikt nikogo w ten sposób, jak na stronie kibiców Górnika bezpodstawnie nie obraża. Dlaczego na stronie młodzieżowego Zastalu, który mógł walczyć nawet o medale, a skończył sezon pechowo w strefie, nikt nie pisze, że trener Onufrowicz jest taki i owaki!? W naszym „wałbrzyskim piekiełku” za to poziom frustracji osiągnął szczyty. Czy tak się dzieje w całej Polsce? Nie sądzę. Totalna beznadzieja. Załóżmy, że na stronę gornik.walbrzych.pl wchodzi potencjalny sponsor, zainteresowany inwestycją w wałbrzyską koszykówkę. I co czyta? Wszędzie gorzkie żale w kierunku koszykarzy, czy to grających w 2. lidze, czy w juniorach. Czy po przeczytaniu tylu negatywnych komentarzy będzie wciąż chętny do nawiązania współpracy? Nie sądzę. Drodzy kibice, dlaczego potraficie wylewać jedynie żale po gorszych meczach? Dlaczego, gdy zespołowi idzie, gdy sięga po Puchar Polski komentarzy nie ma? Nie potrafię tego pojąć. Nazywacie prezesa Wylandowskiego figurantem, co jest bezczelnym kłamstwem, a trenera Chlebdę chcecie pożegnać za pomocą białych chusteczek. Ok, nikt nie jest idealny, ale chyba zapomnieliście, że trener Chlebda też poświęcił dla Górnika wiele, że oprócz pracy trenerskiej jest prężnym organizatorem. Trener Chlebda nie ma najłatwiejszego charakteru, ale z nim też, zapewniam, da się rozmawiać. Poza tym budował klub, gdy ten był na samym dnie, to wyłącznie dzięki niemu do Wałbrzycha trafili Niedźwiedzki i Iwański. Uwierzcie, ale trudno nam będzie znaleźć szkoleniowca, który za podobne wynagrodzenie zgodzi się przejąć klub. Mówicie, że Chlebda rządzi klubem, co jest absolutną nieprawdą, bo w zarządzie zasiadają trzy osoby, każda ma prawo do głosu. Drogi kibicu, nie rozumiem twojej postawy. Dlaczego po wygranym meczu nie potrafisz się cieszyć, a przy najbliższym potknięciu wyzywasz od najgorszych? Trenerzy, zarząd, zawodnicy - nie jesteśmy nieomylni, nikt nie jest. Sezon jest długi, nie zawsze wszystko wychodzi, każdy ma prawo do słabszego dnia. Mamy szacunek dla Nysy Kłodzko, gratulujemy im awansu. Naszym celem na ten sezon było miejsce w pierwszej piątce. Cel udało się zrealizować, do awansu zabrakło naprawdę niewiele. Nie mamy sobie, ani trenerowi nic do zarzucenia, bo cel na ten sezon został spełniony. Oczywiście mamy ambicje, by klub się dalej rozwijał, nie zaniżamy sobie sztucznie celów przed sezonem. Ciągłe negatywne komentarze z waszej strony, ze strony kibiców, podcinają jednak wszystkim skrzydła. Są chwile, gdy mamy już wszyscy dość. Budujemy w tej chwili zespół na nowy sezon, mamy pomysły by go wzmocnić. Proszę, dajcie nam pracować i przestańcie nas notorycznie opluwać z wysokości klawiatury. Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników.
Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść.
Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo. dodaj komentarz | Komentarze:
|
|||||||||||||||||