Newsy
Kłodzka twierdza niezdobyta/ 2015-01-29 20:18:41 / Dominik /
Elektryzujący, emocjonujący, nieprzewidywalny, niezwykle zacięty – tak można określić środowy dreszczowiec w Kłodzku. Górnik przegrał z Nysą Kłodzko 68:69 po dogr. w absolutnym hicie 20. kolejki, chociaż biało-niebiescy prowadzili przez 36 minut meczu. W ostatniej akcji czwartej kwarty, przy stanie 60:60 i mniej więcej w czasie dźwięku syreny końcowej, Daniel Iwański trafił spod kosza, ale sędziowie postanowili rzutu nie uznać i doszło do dogrywki, w której „Górnikom” zabrakło już argumentów. Nysa pozostała niepokonana na własnym parkiecie w tym sezonie. Mecz z Nysą był absolutnie jednym z najbardziej trzymających w napięciu od dobrych kilku sezonów. W Kłodzku Górnik wspierało ok. 70 kibiców. Górnik: Glapiński 15, Niesobski 14, Niedźwiedzki 14, Rzeszowski 4, Józefowicz 4, Suchodolski 4, Ratajczak 3, Stochmiałek 0, Krzymiński 0, Myślak 0. Nysa: Lipiński 13, Kowalski 13, Kucia 11, Płatek 11, Lepczyński 11, Wojciechowski 6, Bartkowiak 2, Radwański 0.
Po fatalnej postawie i ostatecznie porażce w 19 kolejce z Polonią Leszno, Górnik Wałbrzych wybrał się na południe by odbudować swoją pozycję w pojedynku w liderem rozgrywek. Pełna hala i ogłuszający doping z obu stron – taki obrazek zobaczyli koszykarze Nysy i Górnika od pierwszej minuty derbów. Ogromna presja ze strony trybun plątała nogi obu zespołom, przez co w Kłodzku oglądaliśmy raczej niezwykły mecz walki, aniżeli pełne polotu sportowe widowisko. Od początku meczu żadna z drużyn nie była w stanie narzucić swoich warunków. Po 10 minutach 16:11 prowadzili wałbrzyszanie, a stało się tak bo Rafał Niesobski trafił w końcówce kwarty za 2. W II kwarcie zespół Arkadiusza Chlebdy zaznaczył swoją przewagę pod koszem. Świetny mecz grał zwłaszcza niezwykle waleczny i zdeterminowany Daniel Iwański. Nysa odpowiadała trafieniami… wychowanków Górnika: Marcina Kowalskiego i Rafała Wojciechowskiego. Dopiero w 13 minucie pierwsze punkty dla Nysy zdobył jej najlepszy strzelec, Szymon Kucia (zmniejszając stratę na 23:24). Dzięki udanym akcjom indywidualnym Niesobskiego i Piotra Niedźwiedzkiego, biało-niebiescy „odjechali” na 10 punktów (29:39). Do przerwy Górnik prowadzi ośmioma punktami, a gospodarze nie mogą złapać rytmu w grze. Jeszcze w 28 minucie meczu „Górnicy” prowadzili 49:41, ale właśnie wtedy sygnał do odrabiania strat dał Michał Lipiński, trafiając z dystansu (49:44). W ostatnich czterech minutach III kwarty gra Górnika (na boisku głównie zmiennicy) kompletnie się posypała, co skrzętnie wykorzystał lider rozgrywek, aplikując naszym dziewięć punktów z rzędu. Po 30 minutach wałbrzyszanie prowadzili już tylko jednym punktem. W IV kwarcie przyszedł czas na weteranów. Bardzo nieporadnie grający w ostatnich minutach Górnik z opresji ratował kapitan, Rafał Glapiński, który sam kreował sobie pozycje i trafiał rzuty z trudnych pozycji. Dzięki „Glapie” odjechaliśmy na 55:48. Na odpowiedź Nysy nie trzeba było długo czekać, bo po fantastycznym trafieniu Glapińskiego za trzy z odchylenia, z dystansu idealnie przymierzył Kowalski, sprawiając, że ekipa z Kłodzka ponownie wróciła do gry. W tym momencie meczu na trybunach było już wyjątkowo gorąco. Trudno opisać słowami to, co działo się w kolejnych minutach. Kibice obu drużyn nie odpuszczali, tworząc wyjątkową atmosferę w niemal w całości sportowym i kulturalnym dopingu (za który wałbrzyscy kibice otrzymali podziękowania od spikera). Gdy Kowalski trafił po chwili ponownie za trzy, na trybunach wybuchła euforia, a kłodzczanie zbliżyli się do Górnika na jeden punkt. Wtedy ponownie z dystansu trafił Glapiński, który w pojedynkę trzymał swój zespół w grze (54:58). Festiwal celnych rzutów z dystansu się jednak nie skończył, bo na celny rzut naszego kapitana odpowiedź w postaci trafienia za trzy znalazł Maciej Lepczyński (54:57). W przestarzałej kłodzkiej hali wszyscy wstali, urządzając ogłuszający doping. Gdy trwoga, to do kapitana. W kolejnej akcji ponownie punkty zdobył grający w IV kwarcie jak z nut Glapiński. W tej części meczu 32-letni rozgrywający zdobył aż 12 punktów. Od udanej akcji „Glapy” nie minęło dużo czasu, gdy Lepczyński ponownie przymierzył zza łuku. Na trybunach wybuch radości, na tablicy wyników – remis 60:60. Choć do końca meczu pozostały ponad trzy minuty, to żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć drogi do kosza. Ogromna presja ze strony głośnych i obserwujących mecz na stojąco kibiców sparaliżowała obie strony. W końcówce z rogu za trzy na zwycięstwo rzucał jeszcze Bartłomiej Józefowicz, ale bardzo słabo tego dnia dysponowany „Józek” przestrzelił. Z końcową syreną zmierzył się Iwański, którego przechwyt został zamieniony na punkty. Niestety, punkty „Iwan” zdobył po czasie, w co nie mogła uwierzyć żywiołowo protestująca ławka Górnika. Wyjątkowo dramatyczny i trzymający w niewyobrażalnym napięciu mecz został przedłużony do dogrywki. W dogrywce biało-niebiescy niestety już nie istnieli. Z nieźle grającej przez 36 minut drużyny zostało niewiele, co wykorzystali gospodarze. Wałbrzyszan pogrążył duet Kowalski – Kucia, który w krótkim odstępie czasu zdobył 7 punktów. Nasi w ciągu pięciu minut dogrywki nie potrafili zdobyć punktów z akcji, bo celny rzut z połowy Bartłomieja Ratajczaka w ostatniej sekundzie meczu trudno uznać za udaną akcję drużyny. Gospodarze wygrali bez swojego lidera pod względem wskaźnika efektywności, Michała Weissa, którego z występu wyłączyła kontuzja. Starcie z Nysą było typowym meczem walki, gdzie płynne zespołowe akcje zastępowały raczej indywidualne zagrania i twarda, męska walka. Trudno odmówić ambicji zarówno Nysie, jak i Górnikowi. Koszykarze obu drużyn często nie przebierali w środkach i lądowali w ferworze walki na parkiecie, dostarczając kibicom niezapomnianych wrażeń. Po meczu wałbrzyscy kibice podziękowali koszykarzom za waleczną postawę, a kilka ciepłych słów w kierunku fanów skierował kapitan Glapiński. Porażka w Kłodzku mocno skomplikowała Górnikowi sytuację przed II etapem rozgrywek, gdy to pięć najlepszych zespołów z gr. D zmierzy się z pięcioma czołowymi drużynami gr. C 2. ligi. Już 31.01 Górnik jedzie do Międzychodu na mecz z Sokołem, natomiast 7 lub 8 lutego zakończy I etap rozgrywek meczem z MKS-em Drogbruk Kalisz w Aqua Zdroju. Przełomowy moment: Walka z czasem Iwańskiego. Zabrakło ułamków sekundy, a celny rzut naszego skrzydłowego trafiłby do kosza i to „Górnicy” cieszyliby się z wygranej. Statystyki nie kłamią: Pierwszy raz z gry w dogrywce trafiamy w … ostatniej sekundzie. Zdecydowanie za późno, by myśleć o wygranej. Gracz meczu: Marcin Kowalski – 13 pkt, 8 as. Nasz wychowanek dał sygnał do odrabiania strat, gdy w IV kwarcie trafił dwie kluczowe „trójki”. W dogrywce także trafił dwa razy w najważniejszych momentach, co przesądziło o naszej porażce. Kapitalnie oglądało się jego boiskowy pojedynek z Rafałem Glapińskim, z którym wychował się w jednej grupie młodzieżowej Górnika i którego przez długie lata był zmiennikiem w pierwszej drużynie.
Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników.
Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść.
Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo. dodaj komentarz | Komentarze:
|
|||||||||