Górnik podtrzymał zwycięską passę i odniósł dziewiąte w tym sezonie zwycięstwo w 2. lidze. Tym razem w wałbrzyskiej hali dawnego OSiR-u pokonał Sokół Międzychód 70:63. Zwycięstwo nie przyszło jednak łatwo, bo goście postawili twarde warunki. Pod koszem zatrzymany po raz pierwszy w tym sezonie został Piotr Niedźwiedzki. Ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Rafał Niesobski – autor aż 29 „oczek”.

STATYSTYKI

ZDJĘCIA

Opis meczu w rozwinięciu.

Sokoły pokazały pazury 

Spotkanie nie zaczęło się najlepiej dla Górnika. Zespół gości nie przestraszył się tłumu kibiców w hali przy ul. Wysockiego i od pierwszych minut nacisnął próbujących złapać rytm wałbrzyszan. Po prawie pięciu minutach gry Sokół prowadził 10:4. Po chwili w zespole biało-niebieskich sporo ożywienia wnieśli dopiero co wprowadzeni do gry Adrian Stochmiałek i Marcin Rzeszowski. Po celnym rzucie z wyskoku tego pierwszego było 10:10. Cztery kolejne punkty z rzędu najlepszego strzelca drużyny z Międzychodu, Jakuba Nowaka, dały dobrze grającym gościom prowadzenie po I kwarcie (15:18).

Na początku II kwarty zespół Arkadiusza Chlebdy zalicza serię punktową 7:0 (z 19:23 na 26:23 dla Górnika). Duża w tym zasługa niezwykle skutecznego tego dnia Rafała Niesobskiego. Do niemal samego końca tej części gry trwała wymiana kosz za kosz. Wtedy eksplodował kilkoma udanymi akcjami 17-letni Maciej Krzymiński, wyprowadzając „Górników” na sześciopunktowe prowadzenie po 20 minutach meczu (39:33).

W 24 minucie meczu wałbrzyszanie prowadzili już dwucyfrową różnicą punktową 46:35, a 18 punktów miał na koncie trafiający jak w transie Niesobski. Po chwili za trzy trafił Glapiński i wydawało się, że przewaga Górnika będzie się jedynie powiększać. Nic z tego nie wyszło, bo ekipa trenera Sławomira Szulczyka zanotowała serię punktową 9:0, zbliżając się do gospodarzy na pięć „oczek” (49:44). Dużo dobrego dla gości na parkiecie robił grający z charakterystyczną brodą Filip Dylik. Do końca tej części gry Sokół nie dał liderowi rozgrywek odskoczyć na więcej niż cztery punkty (54:50).

IV kwarta udanie zaczęła się dla gości. Najpierw nieprawdopodobny rzut z półdystansu po obrocie trafił Filip Taisner a potem szybki atak dający drużynie z Wielkopolski wyrównanie 54:54 wykończył Daniel Cejba. Kolejne minuty to wymiana ciosów z obu stron. Przy stanie 62:57 niezwykle ważną „trójkę”trafił Niesobski. Sekundę później trener Szulczyk poprosił o przerwę. Rozmowa z zawodnikami pomogła, bo Sokół ponownie pokazał pazury i po serii 6:0 zbliżył się na cztery „oczka” (67:63). Po chwili, przy stanie 68:63 stratę próbował niwelować dwukrotnie Sroczyński, ale po obu jego rzutach piłka nie znalazła się w koszu. Wynik ustalił z rzutów wolnych faulowany w końcowych sekundach bohater meczu Niesobski.

Dużo w ostatnim czasie mówiło się o kryzysie w obozie Sokoła. Sobotni mecz 10. kolejki pokazał, że najgorsze jest za zespołem Sławomirem Szulczyka. Ambitna postawa międzychodzian o mało nie doprowadziła do pierwszej porażki w sezonie Górnika. Gościom udało się zatrzymać lidera wałbrzyskiej drużyny, Piotr Niedźwiedzkiego. Duża w tym zasługa wysokiego Piotr Wojdyra, która niczym cień podążał za środkowym gospodarzy (Wojdyr opuszczał parkiet  w momencie, gdy siadał Niedźwiedzki oraz wracał do gry w dokładnie tym samym czasie, gdy gracz Górnika). Skupiając się w defensywie na Niedźwiedzkim, gracze Sokoła zapomnieli jednak o Rafale Niesobskim.

Przełomowy moment: Niesosbki trafia za trzy i na 3,5 minuty przed końcem meczu podwyższa prowadzenie Górnika z 62:57 na 65:57.

Statystyki nie kłamią: Notujący przed tym spotkaniem śr. 15.4 pkt Niesobski zdobywa 29 punktów. 10. kolejka należała do indywidualnych popisów braci Niesobskich, bo młodszy brat Rafała, Łukasz, zdobył dla Sudetów Jelenia Góra aż 36 punktów w przegranym 83:80 starciu z Obrą Kościan.

Gracz meczu: Rafał Niesobski – 8/11 za 2, 3/10 za 3, 4/4 za 1, 29 pkt, 3 zb, 21 eval.

Górnik: Niesobski 29, Glapiński 11, Krzymiński 7, Niedźwiedzki 7, Stochmiałek 6, Rzeszowski 4, Józefowicz 3, Suchodolski 2, Iwański 1, Borzemski 0, Myślak 0.

<-- Cofnij