Newsy
Konflikt w Międzychodzie - rozmowa z zarządem/ 2014-11-21 10:24:05 / Dominik /
Ostatnio informowaliśmy o sporym zamieszaniu w szeregach drugoligowego Sokoła Międzychód, który w sobotę, 22.11, zmierzy się z naszym Górnikiem w meczu 10. kolejki. Dziś zapraszamy do lektury wywiadu przeprowadzonego przez portal miedzychod.naszemiasto.pl z członkami zarządu Sokoła.
Spotkanie Górnika z Sokołem odbędzie się w hali przy ul. Wysockiego (dawny OSiR) o godz. 17. miedzychod.naszemiasto.pl - W ostatnich tygodniach wokół klubu MKS Sokół Międzychód powstała niesympatyczna otoczka. Wiele mówiło się o zgrzytach w obozie drużyny, złej atmosferze i problemach wewnętrznych. Punktem przełomowym było zwolnienie trenerów Artura Packa i Konrada Kaźmierczyka. Poprosiliśmy zarząd klubu o konkretny i szczery komentarz do tej sytuacji.
Porozmawiajmy o konkretach. Jakie są powody rozstania z trenerami – Arturem Packiem i Konradem Kaźmierczykiem?
Jerzy Biskupski, prezes klubu Sokół Międzychód: Mecze wyglądały słabo. My do samej pracy trenerów nie mieliśmy najmniejszych zastrzeżeń. Jesteśmy pod wrażeniem tego, co przez trzy lata zrobili z Sokołem. Okazało się jednak, że ci ludzie sobie nie radzą w prowadzeniu zespołu w czasie meczu. I to jest cała tajemnica. A jeszcze wokół tego powstała mała otoczka. Zauważyliśmy, że między zawodnikami są jakieś niedomówienia i niesnaski. Przez wiele lat spędzonych w Sokole nie znam sytuacji, żeby zawodnicy na ławce się przepychali, nie mówiąc już o tym, żeby działo się to na boisku.
Ta cała tajemnica jest zrozumiała, wręcz oczywista. W wywiadzie przed dwoma tygodniami również przyznał Pan, że jesteście Państwo zadowoleni z trenerów. Powiedział Pan też, że głównym celem jest utrzymanie w lidze. Czy bilans 3:4 po siedmiu kolejkach nie jest dostatecznym wynikiem do oceny, że Sokół idzie w kierunku utrzymania?
Jacek Cejba, dyrektor klubu Sokół Międzychód: Może ja odpowiem na to pytanie. My nie tylko liczymy punkty, ale też patrzymy na poziom sportowy i grę zespołu. W tej chwili wyglądało to tak, że z meczu na mecz drużyna grała coraz słabiej. Organizacja gry w obronie i w ataku była bardzo słaba. Porównywaliśmy to z zespołami z całej drugiej ligi. I okazało się, że mając bardzo wysoki potencjał personalny zespół gra zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań. Mówię to z punktu widzenia człowieka, który jest trenerem i ma prawo to obserwować. Takie po prostu wyciągnęliśmy wnioski. Liga jest bardzo długa, to jest prawie 30 spotkań i nie wystarczą 3-4 zwycięstwa. Bardzo niepokoiła nas atmosfera w drużynie, ponieważ wiemy, że budowanie zespołu jest długofalowym procesem i jeżeli dalej będzie się to staczało po równi pochyłej, to do niczego dobrego nie dojdziemy i zespół ulegnie rozpadowi, a my naprawdę do tego nie chcemy dopuścić.
Czyli można powiedzieć, że sportowy aspekt był jedynym, który zdeterminował decyzję o rozstaniu z trenerami? Pan prezes wspomniał o dodatkowej otoczce. Coś więcej na ten temat?
JB: Mówiłem o problemach między zawodnikami, absolutnie nie na linii zawodnik – trener.
Czyli można stwierdzić, że trenerzy nie potrafili utrzymać dyscypliny w zespole?
JB: Może nie tyle nie potrafili co nie reagowali na problemy dyscyplinarne.
Rozumiem. Teraz pytanie z kategorii plotek. Słyszałem, że Daniel Cejba był zawieszony przez byłych trenerów. Czy to jest prawda?
JB: Nieprawda.
Czy w takim razie kapitan zespołu stwarzał jakiekolwiek problemy dyscyplinarne?
JB: Nic nam nie wiadomo.
Prosty i treściwy komentarz. Proszę powiedzieć co się dzieje z Łukaszem Ulchurskim. Wiemy, że ma problemy osobiste. Rozumiem, że nie są one związane z aspektami sportowymi?
JC: Nie jest to związane ze sportem, nie jest to związane z drużyną i jego życiem w drużynie.
Jeśli są to jego sprawy osobiste to oczywiście nikt nie będzie tego tematu drążył, bo każdy ma prawo do prywatności. Zdarza się, że poza składem jest też Paweł Doberschuetz. Z czego to wynika?
JC: Paweł Doberschuetz jest w zespole na zasadach gry amatorskiej. Nie trenuje cały czas z zespołem i powiedział nam, że będzie występował tylko w tych meczach, w których będzie mu pasowało. Ma on pracę zawodową, która uniemożliwia mu grę w każdym meczu i uniemożliwia mu trenowanie. Niekiedy w ogóle nie trenuje, niekiedy raz w tygodniu. Bardzo cenimy Pawła za to co dla nas zrobił więc mamy z nim taką umowę, że nawet jeśli pojawi się na jednym treningu to ma prawo być z drużyną, a jeśli go nie ma to jest to tylko i wyłącznie jego decyzja. Nieobecność jest spowodowana jego decyzją.
No tak, to każdy widzi. Jego domeną są rzuty z półdystansu. Na następne pytanie zwrócili mi uwagę kibice. Sam nawet bym o tym nie pomyślał. Być może są w składzie zawodnicy, którzy przyszli do Sokoła między innymi dlatego, że chcieli trenować z fachowcami od przygotowania fizycznego – Arturem Packiem i Konradem Kaźmierczykiem. Czy nie obawiacie się Państwo, że po ich odejściu zapał gdzieś tam zniknie?
JB: Tego wykluczyć nie można.
A czy są tacy zawodnicy, którzy przyszli tutaj dlatego, że byli właśnie ci trenerzy?
JC: Mamy nadzieję, że takich zawodników nie ma. Podpisując kontakt dogadywaliśmy się z zawodnikami, że oni będą reprezentować klub Sokół Międzychód, a nie firmę GetBetter. My w pewien sposób pomagaliśmy trenerom, bo m.in. płaciliśmy za wynajem hali po to żeby umożliwić im treningi w ramach działalności GetBetter. Mamy ogromną nadzieję, że zawodnicy nie przyszli tutaj po to, żeby tylko personalnie się rozwijać, ale też myśleli o drużynie Sokoła Międzychód, którą mają godnie reprezentować i robić wszystko, by ten zespół wygrywał. Jeżeli się okaże, że jest inaczej, to będzie nam bardzo przykro, ale nic w tym temacie nie zrobimy.
A czy z tej współpracy pomiędzy zarządem a trenerami został pewien niesmak? Czy może kontakt i ewentualna wzajemna pomoc wchodzi jeszcze w grę czy na amen się rozstajemy i tych panów po prostu już dla klubu nie ma?
JB: Przed wyjazdem do domu Artur i Konrad poprosili mnie jeszcze o chwilę rozmowy. I wyjątkowo spokojnie się rozstaliśmy. Nie było żadnych przemówień, ładnie podziękowali za współpracę, spakowali się i się rozstaliśmy. Część rzeczy nawet zostawili u nas, powiedzieli, że się z nami skontaktują i wrócą po nie więc na pewno jeszcze się spotkamy. Nie ukrywam, że baliśmy się, że mogą być jakieś przepychanki słowne, ale okazało się, że elegancko się pożegnaliśmy.
Myślę, że świadczy to obu stronach, że wszyscy mają klasę i pewien poziom kultury. Następne pytanie jest chyba głównie skierowane do dyrektora Jacka Cejby. Czy zdarzało się, że osoby z zarządu wchodziły w kompetencje trenerów?
JC: Tutaj nie można mówić o wchodzeniu w kompetencje trenerów, ponieważ my podczas dogadywania warunków pracy w klubie od razu ustaliliśmy pewne zasady. Nie daliśmy im pełnej autonomii, ponieważ to są trenerzy młodzi, którzy jeszcze nigdy nie pracowali na poziomie drugiej ligi, nie pracowali nawet na poziomie trzeciej ligi. My daliśmy im szansę pracy z drużyną, ale warunek był jeden. My jako zarząd ściśle z nimi współpracujemy i trenerzy konsultują z nami wszelkie decyzje dotyczące koszykówki i zespołu. Na to się zgodzili, taki był układ, aż w pewnym momencie to przestało funkcjonować i w być może przez kogoś to zostało zinterpretowane jako wtrącanie się w pracę trenerów. Artur i Konrad pracują, ale konsultują z zarządem decyzje dotyczące gry zespołu, jego funkcjonowania, taktyki, stylu gry w obronie itd. To było dogadane i jeśli ktoś chce powiedzieć, że zarząd wchodzi w kompetencje trenerów, to nie wie albo zapomniał, jak umawialiśmy się dwa lata temu czy rok temu. My mamy prawo doradzać trenerom, mówić im co jest dobre, a co złe.
Świetnie, że o tym porozmawialiśmy. Ja jako kibic i dziennikarz, który jest blisko klubu, nie miałem świadomości, że tak wyglądają zasady pracy trenerów. Osobiście też odbierałem to jako pewnego rodzaju wchodzenie w nie swoją rolę. Zdarzało się, że Pan dyrektor próbował dyrygować składem i wiele osób dziwiło się, dlaczego osoba z zarządu wtrąca się w kompetencje trenerów. Bardzo dobrze, że padło stwierdzenie, że trenerzy robią swoją robotę, ale nie mają pełnej autonomii i są pod kontrolą. W międzyczasie Pan dyrektor stwierdził, że w pewnym momencie to przestało funkcjonować. To znaczy, że trenerzy pozwalali sobie na większą autonomię niż było to ustalone?
JC: W pewnym momencie po prostu każda próba podpowiedzenia czegoś kończyła się pewnym niezadowoleniem ze strony trenerów. To rosło i rosło, w końcu pozostawiliśmy trenerom pełnie praw do kierowania drużyną, ale to niestety nie doprowadziło do niczego dobrego, ponieważ zespół grał coraz słabiej.
Nie.
JB: Takiej opcji nie ma. Obojętnie jaki trener przyjąłby Konrada z otwartymi ramionami.
Wspominali Państwo o doświadczeniu. Myślę, że nikt personalnie nie ma uwag do trenera Sławka Szulczyka. Jest to człowiek, który w Międzychodzie zrobił dużo, zarówno jako zawodnik, jak i trener. Na tę chwilę „pod ręką” nie ma innego lepszego szkoleniowca na jego miejsce. Ale czy ma on doświadczenie na poziomie drugiej ligi? Czy to jest docelowo trener, który ma budować mentalnie skład i scalać drużynę czy jest to przejściowy okres?
JC: Jesteśmy przekonani, że trener Sławek sobie poradzi, ponieważ ma kilkunastoletnie doświadczenie w pracy z drużynami młodzieżowymi i seniorskimi. Nie tylko w Międzychodzie, ale też w Gorzowie Wielkopolskim. Natomiast robimy też kroki ku temu, żeby nawiązać współpracę z bardzo doświadczonym trenerem. Na tę chwilę nazwiska nie podam, bo jesteśmy w trakcie rozmów. To miałby być trener konsultant, którego zadaniem byłoby wspieranie Sławka Szulczuka w jego pracy. Jeżeli się uda, to mogę tylko powiedzieć, że będzie to trener bardzo doświadczony, prowadzący zespoły w ekstraklasie, pierwszej lidze i posiadający klasę mistrzowską. Nie mogę na tę chwilę podać jego nazwiska, dopóki trener nie podejmie ostatecznej decyzji.
Rozumiem. A czy była w ogóle brana pod uwagę taka opcja, żeby mianować trenera Szulczyka pierwszym szkoleniowcem, a chłopaków z GetBetter zostawić jako asystentów? Czyli de facto wrócić do czasów, gdy cała współpraca się zaczynała.
JC: Mówi się, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. Sławomir Szulczyk pracował z trenerami Packiem i Kaźmierczykiem. Przynosiło to efekty tylko do pewnego momentu, później trener Szulczyk z tego zrezygnował. Nie wyobrażał sobie swojej roli w takiej formie, w jakiej pracował z chłopakami. Stwierdziliśmy więc, że nie ma sensu go o to prosić, mając w pamięci, jak skończyło się to ostatnio. To nie było żadne zwolnienie czy wyrzucenie tylko zwykła wola trenera Szulczyka, że nie chce już pracować z zespołem.
Jak Państwa zdaniem wygląda obecnie atmosfera w drużynie? Po odejściu chłopaków. Nostalgia, optymizm, pesymizm? Wiem, że musiałbym zapytać koszykarzy, ale jak to wygląda okiem zarządu?
JB: Gdyby był Pan we wtorek podczas podawania tej informacji trenerom i zawodnikom to widziałby Pan, jacy wszyscy są zasmuceni. Trudno, żeby ktoś cieszył się z powodu ich odejścia. Mecz z Polonią pokazał natomiast, komu bardziej zależy na graniu, a kto jeszcze cierpi.
Teraz chyba najtrudniejsze pytanie. A może wcale nie? Proszę powiedzieć, jak w praktyce wyglądało podejmowanie decyzji dotyczącej zwolnienia trenerów Packa i Kaźmierczyka.
JB: Panie Leszku, gdyby było niejednogłośnie, to bym nie udzielił odpowiedzi.
Dało się słyszeć komentarze, że wyrzucacie ludzi na bruk z dnia na dzień. Jak to skomentować?
Michał Marciniak, członek zarządu klubu Sokół Międzychód: Taka sytuacja absolutnie nie miała miejsca. Byliśmy w stałym kontakcie z trenerami i rozmawialiśmy o tym, co nam nie pasuje, co należy poprawić i jak widzimy naszą współpracę. Także tutaj absolutnie nie ma mowy o jakiejś nagłej decyzji. Wszystko było monitorowane od dłuższego czasu.
Czyli trenerzy mieli świadomość tego, że są od dłuższego czasu obserwowani i ta decyzja nie była nagła i brutalna.
MM: Dokładnie.
To dobrze, że taki dialog miał miejsce i trenerzy wiedzieli, że nie wszystko gra.
JB: Powiem więcej, podczas jednej z naszych rozmów padło stwierdzenie, że jeśli byśmy nie rozwiązali tej umowy, to trenerzy Pacek i Kaźmierczak sami by zrezygnowali bez względu na wynik meczu z Polonią.
Na koniec zapytam, jak skomentują Państwo komentarze, które pojawiły się pod naszym artykułem na portalu naszemiasto.pl. Część była pochlebna i wyrażająca zrozumienie, ale część zdecydowanie negowała decyzję zarządu, wręcz wyrażała dezaprobatę i zarzucała brak kompetencji.
MM: Przeglądając komentarze kibiców odnośnie ostatnich wydarzeń w klubie odnoszę wrażenie, że nie wszyscy zdają sobie sprawę na czym polega praca w zarządzie klubu. Warto zauważyć, że pełnione przez nas funkcje, niezależnie od tego czy jest to stanowisko prezesa, dyrektora czy zwykłego członka zarządu, nie wiążą się z żadnym wynagrodzeniem. Poza tym, jest to bardzo czasochłonne zajęcie, które zajmuje nawet po kilkanaście godzin w tygodniu i wymaga wielu poświęceń. Obecny zarząd to grupa pasjonatów koszykówki, którzy z radością wykonują tę pracę i nie powinni być bezpodstawnie krytykowani. Podejmując wszelkie decyzje mamy na uwadze tylko i wyłącznie dobro klubu. Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników.
Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść.
Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo. dodaj komentarz | Komentarze: |
|