http://gornikwalbrzych.blogspot.com - Korzystając z chwili wolnego czasu przechodzę do podsumowania numer cztery.
JAKUB "Wicher" KIETLIŃSKI - ur. 1989, 175 cm, rozgrywający, poprzedni klub: Trefl Sopot (Ekstraklasa)
Sezon 2010/11 w Górniku: 22 mecze, 22.0 min, 5.5 pkt, 39 % za 2 (24/62), 24 % za 3 (14/57), 2.6 as.
Po tym jak Kuba dołączył do składu w ubiegłoroczne lato, dziennikarze ile sił w płucach dmuchali balon oczekiwań. Kibicom sprzedawano wieści, że Kietliński - były młodzieżowy reprezentant Polski - wybrał ofertę Górnika z wielu innych, bo u nas miał dostać szansę na grę. A tego potrzebował w swoim położeniu najbardziej.
W ekstraklasowym Treflu był pierwszorzędnym klucznikiem. Zamykał drzwi do szatni, bo wychodził z niej ostatni. Otwierał drzwi do szatni, bo z perspektywy końca ławki rezerwowych miał do niej najbliżej. Dodatkowo dostał etat nosiwody oraz żywej półki na ręczniki. W naszym Górniku miał wypłynąć na szersze wody. Głęboko wierzył, że z pokładowego majtka przeistoczy się w morskiego wilka. Przyznam się, że bardzo na niego liczyliśmy. Z perspektywy czasu po jego występach pozostał niedosyt chyba nie tylko u kibiców ale i u samego trenera Chlebdy.
Jego transfer w dużej mierze był niewiadomą. Jak młody, nieograny przecież zawodnik sprawdzi się w większej roli ? I liga miała być dla niego odpowiednim miejscem, po tym jak terminował w Sopocie. Szybko się okazało, że Kuba potrzebuje więcej czasu na przystosowanie się do ligowych realiów. Przez ligowe realia rozumiem aspekt sportowy, bo do realiów górniczych przystosować się raczej trudno. Droga transformacji z roli koszykarskiego przecinka w ekstraklasie do pisanego wielkimi literami nagłówka w I lidze jest wyboista, lecz bez najmniejszych wątpliwości do przebycia. Najlepszym przykładem na to, że można jest Dawid Bręk - rówieśnik Kuby, również rozgrywający, były przecinek w Kotwicy Kołobrzeg, obecnie król pierwszoligowych nagłówków i parkietów w barwach SKK Siedlce. Bręk w czternastu meczach w barwach SKK trzynaście kończył z dwucyfrową zdobyczą punktową, notując 23 punkty i 8 asyst przeciwko AZS Szczecin, 14 punktów i 12 asyst przeciwko GKS Tychy czy 21 punktów i 5 asyst w rywalizacji z Asseco 2 Prokom.
Kietlińskiemu nie można zarzucić, że mu nie zależało. Wręcz przeciwnie. Biegał najszybciej, najwięcej, wszędzie go było pełno. Jak to wicher, robił wiele szumu, zdarzało się, że siał spustoszenie zarówno w obozie rywala jak i w naszym. Będąc przy piłce nie brał jeńców. Swoją bezwzględnością obdarzał całą długość i szerokość parkietu. Biegał wiele, może nawet za wiele. Zdarzały mu się mecze, gdy jego postawa decydowała o końcowym sukcesie jak choćby jego 12 punktów (5/10 z gry), 6 asyst i 6 przechwytów w wygranych 65:54 meczu ze Spójnią. Z drugiej jednak strony wielokrotnie tonął w morzu nijakości i niespełnionych oczekiwań.
Na koniec pozostaje się zastanowić nad sensem sprowadzania z drugiego końca kraju młodych, jeszcze nieukształtowanych graczy. Śmiem wątpić w to, że w naszym regionie brakuje utalentowanych młodych koszykarzy. Piszę to z całkowitym przekonaniem, bo co nieco w rozgrywkach młodzieżowych się orientuję. Niemniej jednak, dużo w takich przypadkach zależy od szczęścia. Ryzyko transferu pochodzącego z Trójmiasta Wichra nie opłaciło się nam tak, jak siedlczanom sprowadzenie z Kołobrzegu Dawida Bręka.
<-- Cofnij