Newsy
Porażka u siebie ze Szczecinem/ 2010-11-06 21:38:03 / Marcin Durczak /
Górnik Wałbrzych przegrał u siebie z AZS Radex Szczecin 69:76 (26:21, 2:22, 12:19, 29:14). Jednak ciężko o dobry wynik w meczu, kiedy podczas jednej kwarty czyli 10 minut zdobywa się 2 punkty... rozgrywki.pzkosz.pl - Sławek Skonieczny: - Do meczu z Górnikiem nastawiałem się tak samo jak do wszystkich innych spotkań. Nie czułem jakiejś specjalnej presji dzisiaj – opowiadał po spotkaniu skrzydłowy AZS-u. - Przed meczem oglądaliśmy spotkanie Górnika z SKK Siedlce i wiedzieliśmy, że Górnik nie jest w najwyższej dyspozycji. Dlatego każdy inny wynik niż nasza wygrana byłby dla nas dużym rozczarowaniem. Ostatni mecz nam nie wyszedł i chcieliśmy się w meczu z Górnikiem odbudować. Cieszę, że to się nam udało – powiedział po spotkaniu Prus. Początek spotkania należał zdecydowanie do gospodarzy. Co prawda pierwsze punkty meczu zdobył dla gości Łukasz Pacocha, ale wałbrzyszanie szybko objęli prowadzenie, które z akcji na akcje powiększali. Ciężar zdobywania punktów wzięli na siebie Maciej Ustarbowski i kapitan wałbrzyszan, Marcin Sterenga, którzy we dwóch zdobyli 20 z 26 punktów drużyny w pierwszej części spotkania. Po punktach Sterengi w 6 minucie (19:11) i Ustarbowskiego w 7 (21:13) przewaga gospodarzy wzrastała do 8 oczek. Niestety, wówczas gospodarze stanęli. Kolejne pięć punktów zdobyli goście i jedynie trójka Kietlinowskiego pozwoliła Górnikowi prowadzić po pierwszej kwarcie 26:21. Tego, co stało się w drugich dziesięciu minutach nie potrafił wytłumaczyć po meczu żaden wałbrzyszanin. - Górnik przespał tę część. To wałbrzyszanie źle grali, my graliśmy swoje - mówił natomiast po meczu trener gości. - Zaprezentowaliśmy swoją koszykówkę, zagraliśmy to na co nas stać jeśli jesteśmy w dobrej dyspozycji. Wszystko w dobrym tempie i stąd ta przewaga. – ocenił ten fragment Zbigniew Majcherek. Dość powiedzieć, że gospodarze pierwsze i jedyne punkty w tej części zdobyli dopiero w 17 minucie. Koszykarze Górnika grali bardzo nieskutecznie w ataku i niefrasobliwie w obronie, pozwalając gościom dominować na deskach. - O wyniku zdecydowała świetna gra naszych wysokich, zwłaszcza Karola Ptysia, który zdominował grę podkoszową – oceniał po meczu Stanisław Prus komplementując swojego centra. I rzeczywiście. Karol Pytyś nie tylko zbierał wszystko, co było do zebrania, ale jeszcze zdobył w tej części 10 punktów walnie przyczyniając się do zdecydowanej przewagi szczecinian. Dwie trójki dołożył Tomasz Balcerek i goście wygrali tę część 22:2. Takiego blamażu nie pamiętają najstarsi wałbrzyscy kibice. - Grało nam się łatwo w tej drugiej kwarcie. Górnik zupełnie nie postawił nam się w obronie i robiliśmy to, co chcieliśmy, Do tego zawodnicy z Wałbrzycha nie trafiali, nawet z czystych pozycji i stąd taki wynik – komentował po spotkaniu Stanisław Prus. Do przerwy zatem prowadzili goście 43:28. Trzecią część lepiej rozpoczęli gospodarze którzy w końcu zaczęli trafiać. Po niespełna minucie wałbrzyszanie odrobili cztery oczka i gdy wydawało się, że złapali w końcu wiatr w żagle, ponownie dał o sobie znać Karol Pytyś. Trzy akcje środkowego AZS-u sprawiły, że przewaga w 33 minucie znów urosła do piętnastu oczek. Co gorsza, wybiły one z rytmu gospodarzy, którzy między 24 a 28 minutą nie zdobyli żadnego punktu tracąc jedenaście i goście prowadzili już 60:36. Po kolejnej minucie przewaga wzrosła jeszcze o punkt: po trafieniu Macieja Majcherka goście osiągnęli najwyższe, dwudziestopięciopunktowe prowadzenie (62:37). I w końcu obudzili się wałbrzyszanie. Jeszcze w trzeciej kwarcie za trzy trafił Józefowicz dając sygnał do odrabiania strat. Bardzo dobrze prezentował się wprowadzony w czwartej kwarcie Damian Pieloch, który zmobilizował gospodarzy do lepszej obrony i skuteczniejszej gry w ataku. Po jego trójce zaczęła się seria punktowa gospodarzy: między 32 a 34 minutą zdobyli oni czternaście punktów bez odpowiedzi gości i przewaga AZS-u stopniała do ośmiu oczek (56:64). Po kolejnej trójce Pielocha było już tylko sześć oczek różnicy: 63:69 w 36 minucie. Goście grali w tym momencie bardzo chaotycznie myląc się nawet w rzutach spod kosza. Stan taki nie trwał jednak długo. Na parkiecie pojawił się Stanisław Prus i uspokoił grę przyjezdnych. - Słabiej grał dziś Prus, ale wszedł na koniec i zagrał akcje, które zadecydowały o naszym zwycięstwie – ocenił występ swojego gracza opiekun gości. I faktycznie. Maciej Majcherek i Prus powiększyli przewagę swojego zespołu do dziesięciu punktów. Ale Górnik nie rezygnował. Seria punktów Ustarbowskiego i dwa oczka Pielocha doprowadziły do stanu 69:73 na 20 sekund przed zakończeniem regulaminowego czasu gry. - W czwartej kwarcie rywale bardzo mocno się zmobilizowali, „załapali” jak to się mówi i doszli nas – opowiadał po zawodach Prus. - Jeden zespół za szybko uwierzył, że już jest po sprawie. a drugi grał do końca i było bardzo ciekawie pod koniec – mówił były zawodnik Górnika. Jednak na więcej już nie było stać wałbrzyszan. Gdy w kolejnej akcji Krzysztof Jakóbczyk zgubił piłkę, a rzut wolny wykorzystał Łukasz Pacocha stało się jasne, że wygranym będą goście ze Szczecina, którzy pokonali Górnika 76:69, a wynik meczu ustalił najlepszy na parkiecie Pytyś Center AZS-u do 24 punktów dołożył 17 zbiórek. - Dwadzieścia cztery punkty to mój rekord w I lidze – cieszył się po meczu charakterystycznie rzucający piłkę do kosza środkowy gości. - Jest to mój pierwszy sezon w pierwszej lidze więc mam nadzieję, że rozegram jeszcze mecz w którym pobije swój rekord punktowy z drugiej ligi, kiedy udało mi się zdobyć 42 punkty w jednym spotkaniu – mówił Pytyś.
Po meczu powiedzieli: Arkadiusz Chlebda (trener Górnika): Ciężko o jakąś sensowną opinię, jeśli gra się dobrze pierwszą kwartę, a drugą przegrywa się dwudziestoma punktami i rzuca tylko dwa oczka. Cały czas zastanawiam się jak to się stało, że drugie dziesięć minut okazało się takie fatalne. Zbigniew Majcherek (trener AZS): Mecz miał dwa oblicza. W pierwszej połowie mieliśmy przewagę, którą wykorzystaliśmy. W przerwie przestrzegałem swoich zawodników, że przeciwnik ma charakter i na pewno będzie walczył w drugiej połowie i gospodarze to pokazali. Napędzili nam trochę strachu, ale to z naszej winy. Chłopaki uwierzyli, że jest już po meczu, ale przeciw gospodarzom, jak się i dziś okazało, jest to złudne myślenie. I dlatego tak blado wypadliśmy w czwartej części. Popełniliśmy sporo błędów, które mam nadzieję, wyeliminujemy z naszego grania w przyszłości. Marcin Sterenga (Górnik): Mecz nam nie wyszedł, szczególnie w drugiej i trzeciej kwarcie. Mieliśmy prze dobrych 16 minut straszny przestój i to spowodowało naszą przegraną. Nie wiem co się stało w drugiej kwarcie. Na pewno ogarnęła nas jakaś niemoc. Na razie nie umiem powiedzieć co się stało. Po prostu nie mogliśmy sklecić nic w ataku, a przeciwnikowi wszystko wpadało, czasem z nieprawdopodobnych pozycji i to nas trochę przygniotło. Ale pokazaliśmy że potrafimy walczyć i mało brakowało, a przechylilibyśmy szalę na swoja stronę. Zabrakło nam czasu. Po prostu za późno nam zaczęło wychodzić. Karol Pytyś (AZS): Ciężki mecz, zwłaszcza w końcówce, kiedy niepotrzebnie się rozluźniliśmy i pozwoliliśmy przeciwnikowi odrobić straty, które, wydawało nam się, są już nie do odrobienia. Wiedzieliśmy, że Górnik to taki zespół, że jak trafi jakieś trzy szalone trójki to może się to skończyć bardzo źle i to się, niestety dla nas, sprawdziło. Zaczęli trafiać, uwierzyli w siebie i zrobił się ciężki mecz. Cieszę się, że wytrzymaliśmy do końca i wywieźliśmy stąd dwa punkty. Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników.
Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść.
Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo. dodaj komentarz | Komentarze:
|
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||