Newsy
Wywiad NWW: Mieczysław Młynarski/ 2009-04-14 20:50:12 / Marcin Durczak /
Nowe Wiadomości Wałbrzyskie: Zła sytuacja finansowa klubu oraz błędy podczas kompletowania składu przekreśliły szanse Victorii Górnika Wałbrzych na pozostanie w ekstraklasie. Tak twierdzi Mieczysław Młynarski, szkoleniowiec biało-niebieskich, który z obawą patrzy na przyszłość wałbrzyskiego zespołu. - Nie udało się zrealizować przedsezonowego planu minimum, którym było utrzymanie się Victorii Górnika w ekstraklasie. Czego według Pana zabrakło? - Przede wszystkim zabrakło pieniędzy. Jak nie ma środków finansowych, to nie ma możliwości utrzymania zawodników. Powstały zaległości wobec graczy, a to doprowadziło do tego, że część z nich odeszła w trakcie sezonu. Tak się stało, a nie inaczej i sezon dogrywaliśmy składem opartym głównie o wychowanków. - Czyli wszystkiemu winna jest zła sytuacja finansowa klubu? - Zdecydowanie tak, to zaważyło w 95 procentach. Brak pieniędzy miał ogromny wpływ na wyniki osiągane przez Victorię w tym sezonie. Myślę, że gdyby nie było takich problemów, gralibyśmy dalej w PLK. - Był Pan asystentem zarówno Jerzego Chudeusza, jaki Andrzeja Adamka, więc także i Pan miał wpływ na kompletowanie składu. Jakie błędy popełniliście? - Na początku ściągnęliśmy nie tych zawodników, których powinniśmy. Naszych oczekiwań nie spełnili zarówno Damien Argrett, jak i Kristijan Ercegović, który grał zdecydowanie słabiej niż w ubiegłym sezonie. Tak więc największym naszym błędem był dobór zawodników podkoszowych. - W minionym sezonie dostał Pan szansę zadebiutowania w ekstraklasie w roli szkoleniowca. Jak pan ocenie swoją, jakby nie było krótką przygodę w PLK? - Zrobiłem to co mogłem. Nie miałem wielkich możliwości, żeby coś pokazać, ponieważ nie miałem kim grać. Wygraliśmy jedno spotkanie. Niewiele zabrakło nam również do odniesienia sukcesu w Warszawie i Koszalinie. Gdybyśmy byli w mocniejszym składzie ten bilans byłby zdecydowanie lepszy. Należy również pamiętać, że w ostatnich spotkaniach, z różnych przyczyn, zmuszony byłem opierać skład na młodzieży. - A czy w świetle tego nieudanego dla biało-niebieskich sezonu dostrzega Pan jakieś plusy? - Ciężko znaleźć jakieś pozytywy. Chyba jedynym plusem jest to, że juniorzy dostali szansę gry na najwyższym szczeblu rozgrywek. Dzięki temu zdobyli nowe doświadczenia, które mogą zaowocować w przyszłości. - Co się stało ze szkoleniem młodzieży, co było dawniej znakiem rozpoznawczym wałbrzyskiego klubu? Obecnie jest dwóch, trzech zdolnych juniorów, którzy w przyszłości mogą stanowić o sile Górnika. Gdzie reszta? - Problemem jest to, że w klubie nie ma dobrych trenerów zajmujących się szkoleniem grup młodzieżowych. Ci ludzie, którzy się tym zajmują to przeważnie nauczyciele wychowania fizycznego, a oni mają zupełnie inne podejście do szkolenia młodych koszykarzy, niż zawodowi trenerzy czy byli zawodnicy. Potrzebni nam są szkoleniowcy koszykarscy z prawdziwego zdarzenia, którzy pociągnęliby to wszystko. - Dziś nie wiadomo jeszcze, w której lidze, I czy II, zagra Górnik w przyszłym sezonie. Jak Pan ocenia tę sytuację? - Myślę, że wszystko wyjaśni się już w maju, kiedy zakończą się rozmowy z głównym sponsorem Wałbrzyskimi Zakładami Koksowniczymi Victoria. Jeśli dojdzie do podpisania umowy to zagramy w I lidze, jeśli nie, to czeka nas gra w drugiej. - Nie obawia się Pan tego, że kibice w Wałbrzychu znów będą czekać 12 lat na powrót biało-niebieskich do ekstraklasy? - Aż tak źle nie będzie. Sądzę, że powstanie nowej hali zmobilizuje odpowiednie osoby do działania i Górnik szybko powróci do krajowej czołówki. - Czyli ile trzeba będzie czekać? - Nie jestem w stanie podać dokładnej daty. Na pewno nie nastąpi to w ciągu najbliższych 3 lat. - A jak Pan widzi drużynę Górnika w następnym sezonie? - W tej chwili nie ma drużyny. Został tylko jeden zawodnik - Damian Pieloch. Nie wiadomo jeszcze czy w klubie pozostanie Mateusz Bierwagen, który ma podpisany kontrakt na 2 lata. Nawet jak rozpoczniemy rozgrywki od II ligi to i tak trzeba będzie rozmawiać z byłymi graczami Górnika. Mam tu na myśli zawodników grających w pobliskich klubach, czyli Adriana Stochmiałka, Marcina Kowalskiego czy Marcina Sterengę. Innej możliwości nie widzę. Rozmawiał Robert Włochal Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników.
Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść.
Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo. dodaj komentarz | Komentarze:
|
|||||||||||||||||||||||||||||||