Po wycofaniu się głównego sponsora drużyny z Wałbrzycha Victoria Górnik dała zawodnikom wolną rękę w szukaniu nowych klubów. Po odejściu Marcina Stefańskiego do Turowa Zgorzelec i przeniesieniu się Howarda Friera do Hiszpanii, wałbrzyszanie pozostali z ośmioma zawodnikami w składzie. Do tego w dzisiejszym spotkaniu nie zagrał Mateusz Bierwagen. Nic zatem dziwnego, że meczową dwunastkę uzupełniali juniorzy: Damian Pieloch, Krzysztof Ratajczak, Dawid Wrona i Oskar Młynarski.

Mimo osłabionego składu gospodarze nie zamierzali poddać się przyjezdnym. Choć szanse utrzymania się w lidze po zwycięstwie Znicza Jarosław z Polpharmą Starogard pozostawały niewielkie, wałbrzyszanie grali bardzo ambitnie i początkowo bardzo dobrze zarówno w ataku jak i w obronie i dokąd starczało im sił byli równorzędnym przeciwnikiem dla Czarnych. Co więcej, po początkowym prowadzeniu Czarnych szybko przejęli inicjatywę i przez większą część pierwszych 20 minut prowadzili kilkoma oczkami. W 16 minucie przewaga Victorii Górnika wynosiła już osiem punktów. Bardzo dobrze grał w tym okresie Kristijan Ercegovic, który w drugiej kwarcie zdobył osiem oczek. Co prawda na przerwę miejscowi schodzili z dwu punktową stratą, co było efektem udanej końcówki drugiej kwarty Energii Czarnych, jednak rzut za trzy punkty Adama Waczyńskiego pozwolił wałbrzyszanom nie tylko odzyskać prowadzenie, ale i, po kolejnym trafieniu wałbrzyskiego młodzieżowca i trójce Tomasza Zabłockiego, uzyskać sześciopunktową przewagę, Od tej pory widać jednak było, że gra w siódemkę daje się gospodarzom mocno we znaki. Nie byli już tak skuteczni w ataku, a w obronie wolniejsi od gości. A ci stopniowo dochodzili gospodarzy, i po trójce Mantasa Cesnauskisa w 25 minucie doprowadzili do remisu. Gospodarze przez prawie dwie minuty grali bez punktów i po skutecznych akcjach Chrisa Bookera goście uzyskiwali przewagę, która po trzech punktach Mantasa Cesnauskisa wynosiła w 29 minucie dziesięć punktów (62:52). Gospodarze zmniejszyli straty na koniec trzeciej części do pięciu oczek i taką stratę utrzymywali do 34 minuty. Niestety dla mniej licznej niż zwykle publiczności opadli wówczas zupełnie z sił i przez kolejne 4 minuty nie potrafili zdobyć żadnego punktu, podczas gdy goście zdobyli ich aż 13. Ze stanu 66:70 zrobiło się 66:83 i wiadomo było, że mecz skończy się kolejną porażką wałbrzyszan.

- Nie możemy powiedzieć, że to my zagraliśmy jakoś rewelacyjnie w ostatnim fragmencie - powiedział po meczu Marcin Sroka. - Trzeba uczciwie przyznać, że drużyna Górnika opadła z sił grając tak krotką ławką. Siedmioma zawodnikami nie da się grać przez 40 minut na równym poziomie - ocenił skrzydłowy Energii Czarnych.

W ostatnich fragmentach meczu trener Mieczysław Młynarski wpuścił na parkiet całą czwórkę juniorów, a piątkę uzupełniał Adam Waczyński, również młodzieżowiec. Oskar Młynarski zaliczył zbiórkę, Bartłomiej Ratajczak blok, a ostatnie punkty meczu zdobył Damian Pieloch i gospodarze ostatecznie ulegli Enerdze Czarnym 73:89.

- Graliśmy ten mecz dla publiczności - powiedział po spotkaniu trener gospodarzy, Mieczysław Młynarski. - Chcieliśmy pokazać, że w sześciu czy siedmiu można walczyć do samego końca. Udawało nam się to przez 34 minuty. Niestety później siła gości wzięła górę. Pokazaliśmy jednak, że mamy serce do walki – dodał Młynarski.

Sławek Skonieczny - plk.pl

<-- Cofnij