Ten mecz był bardzo ważny dla obu ekip, ponieważ obie bezpośrednio walczą o utrzymanie się w stawce najlepszych drużyn w Polsce. Wałbrzyszanie liczyli na zwycięstwo różnicą co najmniej pięciu punktów, aby odrobić straty poniesione w Inowrocławiu. Srodze się jednak zawiedli. Na nieszczęście gospodarzy dwa dni przed meczem kostkę skręcił Rafał Glapiński i wałbrzyszanie przystąpili do zawodów z jednym nominalnym zawodnikiem z pozycji numer jeden.

- Graliśmy tylko z jednym rozgrywającym i było nam bardzo trudno- szukał przyczyn porażki Andrzej Adamek. - Poza tym mieliśmy aż 19 strat, co wynikało z niemożności ustawienia gry przy presji na naszych zastępczych rozgrywających - ocenił szkoleniowiec wałbrzyszan. Goście jednak też mieli problemy. Z powodu kontuzji nie mógł zagrać Łukasz Obrzut, a z urazami grali Artur Robak i Kyle Landry.

Początek spotkania należał do Górnika, który po siedmiu minutach prowadził 12:6 i wydawało się, że zespół z Wałbrzycha kontroluje grę. Jednak we wspomnianej siódmej minucie gospodarze stanęli. W ostatnich trzech minutach tej części nie zdobyli żadnego punktu, tracąc aż siedem i po pierwszej kwarcie to goście prowadzili 13:12. W drugiej odsłonie Sportino zyskało inicjatywę i po trafieniu Dawida Witosa wygrywali 20:14. Gospodarze jednak zdołali zniwelować przewagę, a nawet wyszli na prowadzenie 23:22, a pierwsze skrzypce grał w tym czasie Kamil Chanas. Jak się później okazało było to ostatnie prowadzenie wałbrzyszan w tym meczu. Jeszcze przed przerwą przewagę odzyskali goście prowadząc po 20 minutach jednym punktem.

W drugiej połowie niewiele się zmieniło pod tym względem. Victoria Górnik trafiła w drugich dwudziestu minutach zaledwie trzy razy za dwa i pięć razy za trzy. Sytuację tę bardzo trafnie skomentował Adam Waczyński. - W drugiej połowie spuściliśmy z tonu i nie graliśmy ambitnie. Graliśmy tak, jakbyśmy po prostu nie chcieli wygrać - mówił wałbrzyski młodzieżowiec.

Sportino prezentowało się niewiele lepiej, miało jednak w swych szeregach Eddie’go Millera, który wziął na swoje barki ciężar zdobywania punktów i zaczął trafiać jak natchniony. Trzy jego trójki w trzeciej kwarcie sprawiły, że to inowrocławianie zaczęli budować przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już osiem punktów. Gospodarze nie mieli zupełnie pomysłu na grę ofensywną, w której najczęściej dominował chaos, czego efektem były głównie niecelne rzuty z nieprzygotowanych pozycji i straty piłki. Rzutami za trzy próbował sytuację ratować Tomasz Zabłocki, ale mimo trzech udanych prób nie trafiał gdy było to potrzebne najbardziej. To właśnie skrzydłowy Victorii Górnika zniwelował straty wałbrzyszan do trzech punktów w pierwszej akcji czwartej części spotkania, ale co z tego skoro indolencja strzelecka gospodarzy trwała dalej. Między 31 a 39 minutą wałbrzyszanie wzbogacili swoje konto punktowe zaledwie o trzy zdobyte po rzutach wolnych, a punkty z akcji zdobyli dopiero w ostatniej minucie spotkania, kiedy wynik meczu był już dawno rozstrzygnięty.

W tym czasie koszykarze Sportino trafili trzy trójki, w tym dwie Millera, dzięki czemu ich przewaga urosła do 13 punktów. Od tego momentu zwycięzca tego spotkania był już znany, a końcowy wynik ustalił Kamil Chanas trafiając w ostatniej sekundzie meczu rzutem za trzy. Dzięki tej wygranej inowrocławianie umocnili swoją pozycję w walce o utrzymanie w PLK i bardziej mogą skupić się na walce o pre play-off.

- Wygraliśmy bardzo ważny mecz na trudnym terenie - cieszył się po meczu trener Aleksander Krutikow. – Myślę, że kluczem do zwycięstwa była przede wszystkim mniejsza ilość popełnionych strat i większa skuteczność w rzutach z dystansu - ocenił opiekun inowrocławian.

Sławek Skonieczny


Po meczu powiedzieli:
Aleksander Krutikow (Sportino)
-Po trudnych meczach z Anwilem i Asseco Prokomem cieszymy się, że nie straciliśmy wiary w swoje umiejętności. Wygraliśmy bardzo ważny mecz, na trudnym terenie. Kluczem do zwycięstwa była mniejsza ilość strat popełnionych przez mój zespół i lepsza skuteczność w rzutach z dystansu. Niepokoi natomiast, że w kolejnym spotkaniu dość słabo prezentujemy się w walce na tablicach. Choć w tym wypadku nieco tłumaczą nas problemy zdrowotne niektórych wysokich zawodników. 

Andrzej Adamek (Victoria Górnik)
-W dzisiejszym spotkaniu było dokładnie widać z jak kompletnymi drużynami przyszło nam walczyć o utrzymanie w ekstraklasie. Ilości zawodników w rotacji, których trener gości zresztą umiejętnie wykorzystywał, co tu dużo mówić, można tylko pozazdrościć. Kluczową rzeczą, która zdezorganizowała naszą grę był fakt, że przez cały pojedynek musieliśmy sobie radzić z jednym rozgrywającym. Z jedynym Darylem (Greene - przyp. aut.) będzie nam bardzo, bardzo ciężko grać. 

Eddie Miller (Sportino)
-Obie ekipy, zarówno my jak i gospodarze, przystąpiły do meczu z zamiarem zwycięstwa. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę jak jest to ważny pojedynek. Staraliśmy się od początku grać bardzo twardo i zdecydowanie. Myślę, że to chyba my mieliśmy więcej argumentów tego dnia, żeby zwyciężyć i więcej ochoty na wygraną i dlatego odnieśliśmy zasłużony sukces. 

Adam Waczyński (Victoria Górnik)
-Pierwsza połowa była jeszcze dość wyrównana, choć w pierwszej kwarcie koszykarze Sportino zdecydowanie za dużo zebrali nam piłek w ataku. W drugiej połowie spuściliśmy niestety zupełnie z tonu. W tym fragmencie gry prezentowaliśmy się tak, jakbyśmy tego meczu nie chcieli wygrać. W oczy rzuca się też ilość strat, aż 19. To stanowczo za dużo.

jkksgornik.walbrzych.pl

<-- Cofnij