W pierwszym meczu rundy rewanżowej koszykarze Victorii Górnika rozegrali bardzo dobry mecz przeciw drużynie Sokołowa Znicza Jarosław i z nawiązką odpłacili gościom za siedmiopunktową porażkę na inaugurację sezonu. Tym samym przerwali serię czterech przegranych z rzędu.

Gospodarze od początku uzyskali przewagę, prowadząc już po trzech minutach 12:1, a kilka chwil później 19:5. Słabo grający Sokołów Znicz nie miał żadnych szans na nawiązanie walki z dobrze dysponowanym Górnikiem. Wałbrzyszanie grali bardzo szybką, urozmaiconą w ataku i skuteczną koszykówkę z czym rywale zupełnie nie mogli sobie poradzić. Jarosławianie nie mogli przebić się przez szczelną obronę Victorii Górnika nadziewając się aż pięciokrotnie na bloki zawodników gospodarzy. Widząc, że wychodzi im gra spod kosza, próbowali szczęścia w rzutach za trzy. Nie przynosiło to jednak oczekiwanego efektu i na dwie minuty przed zakończeniem pierwszej kwarty goście tracili do wałbrzyszan już 16 punktów.

Po przerwie Victoria Górnik rozpoczęła od mocnego uderzenia wygrywając pierwsze trzy minuty 12:0. Grający twardo i agresywnie w obronie gracze gospodarzy wyprowadzali szybkie kontrataki, a nie do zatrzymania w ataku byli w tym okresie Ousmane Barro i Marcin Stefański, którzy wyprowadzili Górnika na prowadzenie 65:41.

- Zbyt wolno wracaliśmy do obrony - szukał przyczyn porażki Tomasz Celej. - Gospodarze grali dobrze w szybkim ataku, poza tym trafiali na wysokim procencie i to dało im zwycięstwo - dodał skrzydłowy Sokołowa Znicza.

Od 23 minuty wałbrzyszanie kontrolowali wydarzenia na parkiecie ani na moment nie pozwalając uwierzyć gościom, że mają szansę odmienić losy meczu, zwłaszcza że za pięć przewinień parkiet musiał opuścić najskuteczniejszy w ekipie Znicza - Tomasz Celej. Koncert gry gospodarzy trwał jednak tylko do 35 minuty. Prowadzili wówczas 97:61. Od tego momentu świadomość wysokiej przewagi sprawiła, że gospodarze odpuścili. Osiem kolejnych punktów po dwóch rzutach za trzy i wejściu pod kosz zdobył Quinton Day, trzy punkty dołożył Bartosz Diduszko i przewaga gospodarzy zaczęła maleć.

- Szkoda tej końcówki. Mogliśmy dobić przeciwnika, ale za bardzo się rozluźniliśmy - dodał żałował po meczu Adam Waczyński.

Widząc taką postawę swoich podopiecznych o czas poprosił trener Adamek, ale niewiele to pomogło, bo choć gracze Victorii Górnika nieco się przebudzili i za trzy trafili Tomasz Zabłocki i Rafał Glapiński, to jednak ostatnie pięć minut spotkania przegrali 6:20. Nie zmieniło to jednak faktu, że odnieśli ważne zwycięstwo, wygrywając 103:81.

- Zespół jest wciąż budowany, przyjeżdżają nowi zawodnicy, a wiadomo że jak jest nowy zawodnik to w trzy dni nie jest w stanie poznać wszystkiego tak, by wejść dobrze w zespół. Jesteśmy cały czas na etapie budowy drużyny, która w końcu zacznie funkcjonować i wygrywać mecze. Cieszę się że udało nam się nie przegrać jakąś druzgocącą ilością punktów – tłumaczył Tomasz Celej.

Na podkreślenie zasługuje świetna gra zespołową Górnika. Zawodnicy Andrzeja Adamka mieli aż 27 asyst, a pięciu zawodników zdobyło ponad 10 punktów. - Ćwiczyliśmy ostatnio na treningach grę 5 na 5, która dziś dała efekty - mówił po meczu Adam Waczyński. - Wypełniliśmy wiele z założeń taktycznych na dzisiejszy mecz i to dało nam zwycięstwo – dodał gracz Victorii Górnika.

- Cieszy nas wygrana w dobrym stylu - mówił na konferencji prasowej po spotkaniu opiekun gospodarzy, Andrzej Adamek. - Zwycięstwo to, choć bardzo istotne, to jednak tylko mały kroczek na drodze do osiągnięcia celu jakim jest utrzymanie się w lidze - stwierdził trener Victorii Górnika.

Sławek Skonieczny - plk.pl

<-- Cofnij