Newsy
Wywiad: Janusz Kozłowicz/ 2008-03-09 19:49:16 /
Jarosław Garbacz - Gazeta Wyborcza Wrocław: Nie możemy mówić o bójce, ponieważ nie doszło do rękoczynów, zawodnicy nie używali pięści. To była końcówka meczu, stąd ta nerwowość - przekonuje po derbowym meczu Górnika Wałbrzych z ASCO Śląskiem dyrektor wałbrzyskiego klubu Janusz Kozłowicz. Jarosław Garbacz: Jak ocenia Pan organizację meczu Górnika z ASCO Śląskiem? Janusz Kozłowicz, dyrektor Górnika: Cały zarząd włożył niezwykle dużo pracy w to, by na zawodach było bezpiecznie. Była policja, także po cywilnemu, większa liczba ochroniarzy i nasi klubowi porządkowi. Prezentację zrobiliśmy w taki sposób, by nie dać szansy niektórym kibicom na ewentualne wyzwiska i obrażanie. Chcieliśmy też w momencie niecenzuralnych okrzyków zagłuszać je i puszczaliśmy głośno muzykę. Pomagał też spiker zawodów. Rozmawiałem następnego dnia z prezesem ASCO Śląska, panem Bałuszyńskim, i obaj byliśmy pod wrażeniem atmosfery, oprawy i klimatu tego widowiska. Kibice stanęli na wysokości zadania. Dobrze spisali się nawet ci z klubu kibica, choć nie ustrzegli się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. W przyszłym tygodniu spotkamy się z policją i przejrzymy jeszcze raz zapis wideo z meczu. Będziemy wyciągać ewentualne konsekwencje w stosunku do agresywnych kibiców. Sytuacja z 36 minuty Waszym zdaniem była tylko przepychanką pomiędzy koszykarzami? - Nie możemy mówić o bójce, ponieważ nie doszło do rękoczynów, zawodnicy nie używali pięści. To była końcówka meczu, stąd ta nerwowość. Wydaje mi się, że ta cała sytuacja została spowodowana przypadkowo przez naszego zawodnika, który wpadł gdzieś pod nogi wrocławian. W tym całym zamieszaniu zawodnicy łapali się i przepychali, nie możemy uznać tego za bójkę. Trudno jest stwierdzić, jakich zawodnicy używali wobec siebie słów. Jednak z tego co wiem, wyjaśniali sobie wszystko kulturalnie, po męsku. Co z kibicem, który wbiegł w ostatnich sekundach na parkiet, myśląc, że to już koniec meczu? Czy w stosunku do niego będą wyciągnięte jakieś konsekwencje? - Ja kategorycznie jestem wrogiem takich zajść. Przed meczem w wywiadach podkreślałem, że m.in. za takie zachowania PLK nakłada kary. Kibic, który wpadł na 1,7 sekundy do końca meczu na boisko, był w euforii lub myślał, że jest już koniec. To go jednak całkowicie nie usprawiedliwia. Nie zgadzam się, że mógł spowodować jakieś zagrożenie dla zawodników Śląska, on po prostu przebiegł przez całe boisko. Został zresztą zatrzymany przeze mnie, a następnie ochroniarzy i przekazany policji. Jego dane personalne również zostały spisane. Jeżeli klub zostanie ukarany za incydent związany z wtargnięciem tego człowieka na parkiet, wytoczymy mu sprawę cywilną. Jakie jest Pana zdanie na temat dopingu prowadzonego przez wałbrzyską publiczność? - Około 95 procent ludzi na hali to kibice, którzy znają się na koszykówce. Ludzie w Wałbrzychu są bardzo spragnieni basketu. My po 14 latach awansowaliśmy do ekstraklasy. Jako klub musieliśmy przestawić się na większe wyzwania i dostosować do pewnych standardów, także niektórzy kibice muszą się tego nauczyć. Nie chcemy zająć w klasyfikacji PLK fair play ostatniego miejsca. Niestety, część kibiców wydaje się być niereformowalna, być może są to ci sami kibice, którzy chodzą na piłkę nożną. Trudno jest mi to jednoznacznie określić. Ale wiem, że jest pewna grupa, która nie rozumie, że doping koszykarski nie polega na wyzwiskach i obrażaniu. Trzeba jakoś do tych ludzi dotrzeć, może spotkać się z nimi i wytłumaczyć, że to są rzeczy niedozwolone. Dziwię się niektórym młodym kibicom, którzy nie pamiętają przecież czasów zaciętej rywalizacji Górnika ze Śląskiem i animozji z tamtych lat. Naprawdę nie wiem, skąd w nich ta nienawiść. Boli nas to, że kibice mogą tworzyć wspaniałą atmosferę, ale też sami ją psują. A my dajemy im na przykład preferencyjne ceny biletów. Prawdziwy kibic pomaga swojemu klubowi, a nie naraża go na kary. Zaznaczam jednak jeszcze raz, że niekulturalnych ludzi na meczach jest na szczęście tylko kilka procent. Czy w przyszłości powinno się reagować na wywieszanie takich transparentów jak ten o Śląsku [rysunek psa w barwach Śląska przywiązanego do budy - przyp. red.]? - Ja to traktuję z przymrużeniem oka. Nie widziałem treści tego transparentu, ale myślę, że tutaj nie do końca powinniśmy być tacy zasadniczy. Nie zwracałbym na to strasznej uwagi. Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników.
Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść.
Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo. dodaj komentarz | Komentarze:
|
|||||||||||||||||||||||