Newsy
Wywiad: Radosław Czerniak/ 2008-01-16 22:17:13 /
Nowe Wiadomości Wałbrzyskie: Radosław Czerniak, szkoleniowiec Górnika, wciąż powtarza do znudzenia: - Każdy mecz to musi być walka z naszej strony na sto procent. Trener wałbrzyszan podsumowuje zakończoną właśnie pierwszą rundę rozgrywek ekstraklasy. Ocenia przydatność do zespołu Polaków oraz obcokrajowców. -Pięć wygranych Górnika w zakończonej właśnie pierwszej rundzie DBE to Pana zdaniem dużo czy mało? -Jeżeli brać pod uwagę ilość, to chyba można być z tego zadowolonym, bo przed rozpoczęciem sezonu zakładaliśmy, że 10 zwycięstw wystarczy w stu procentach do utrzymania. Jeśli weźmiemy pod uwagę to, że wygraliśmy niespodziewanie dwa spotkania z Turowem i Anwilem, to uważam, że możemy mówić o pewnym niedosycie. Szczególnie jeden mecz nam nie wyszedł. Z Polonią Warszawa we własnej hali. Nie chciałbym, żeby ten pojedynek odbił nam się czkawką. -To był najsłabszy mecz Górnika do tej pory? -Myślę, że tak. Z jednej strony to Polonia zagrała wyśmienicie w ataku, z drugiej zaś to my zaprezentowaliśmy się fatalnie. Mimo to, pewnego rodzaju złość jest, bo ulegliśmy zespołowi, który nie jest w końcu jakimś mocarzem na koszykarskiej mapie Polski. -Jeżeli już Górnik wygrywał to najczęściej minimalnie, różnicą 2-3 punktów. Wyjątkiem była potyczka z Czarnymi? -Wciąż powtarzam, że nie możemy oczekiwać od tego zespołu, że będzie wygrywał porażającą ilością punktów. Z prostej przyczyny, bo nie ma na to potencjału. Każdy mecz to musi być walka z naszej strony na sto procent. Mało tego, jeśli jeden lub dwóch zawodników zagra słabiej i nie włączy się do zdobywania punktów, wówczas może się okazać, że umiejętności pozostałych będą za małe, by wygrywać. -Od początku sezonu przez klub przewinęło się łącznie 10 obcokrajowców, włącznie z Loganem Kosmalskim i Dariusem Easonem. Nie za duża rotacja? -Wybieramy w takim przedziale cenowym, że nie jest łatwo trafić gracza dobrego, a przede wszystkim stałego. Weźmy chociażby Walta Baxley'a, który wydatnie pomógł nam wygrać mecz z Czarnymi Słupsk, ale w pozostałych spotkaniach nie zaistniał. Był to jego jednorazowy wyskok. Amerykanin, który jest ustabilizowany na pewnym poziomie, ma swoją markę, to ceni się o wiele wyżej. Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby sprowadzić takiego koszykarza taniej. -Od początku okresu przygotowawczego są z Panem tylko dwaj obcokrajowcy – Tezale Archie i Kris Clarkson. To były celne transfery? -Gwarantuję, że gdyby kontuzji nie nabawił się Logan Kosmalski, również byłby dalej z nami. A tak musieliśmy łatać dziury w taki sposób, że do Wałbrzycha najpierw zawitał Kristijan Ercegović, a teraz Ime Oduok. W między czasie okazało się, że B.J. Spencer prawdopodobnie nabawił się urazu kostki, tylko ukrywał tę kontuzję bo inaczej grał podczas sezonu, niż w meczach sparingowych. Był mniej aktywny i ruchliwy i byliśmy zmuszeni szukać nowego gracza. Trafiła nam się perełka, jaką jest Jeremy Montgomery. Myślę, że więcej rotacji w składzie już nie będzie. -Mam wrażenie, że zawodnicy dołączający do zespołu w trakcie sezonu są coraz lepsi? -Podzielam ten pogląd. To jest kwestia poszukiwań. Trzeba tak długo drenować rynek, aż się znajdzie odpowiedniego gracza. Ostatnio wyjątkowo nam to się udaje. Dziś stawiamy na tych ludzi, których w tej chwili mamy i będziemy z nimi pracowali. -Jak ocenia Pan postawę Polaków? Ktoś rozczarował, ktoś mile zaskoczył? -Trudno tu mówić o jakimś zawodzie. Większość rodzimych koszykarzy, którzy są w naszym zespole miało być graczami rezerwowymi i wypełniać luki po obcokrajowcach, którzy mieli dźwigać ciężar gry na sobie. Ale tak nie było. Niektórzy musieli grać więcej, niż wcześniej zakładaliśmy z różnych przyczyn. To, że odnieśliśmy pięć zwycięstw to w dużej mierze jest także zasługą Polaków. -Dobierając zawodników do składu, zawsze Pan powtarza, że w pierwszej kolejności muszą być to wojownicy. Ale ci wojownicy przynajmniej w dwóch meczach Pana zawiedli. Myślę tu o potyczkach ze Śląskiem i Prokomem? -Dokładnie tak było. Czasami brakuje na boisku jednego faceta, który jest w stanie pociągnąć za sobą innych. Akurat w pojedynkach ze Śląskiem i Prokomem zabrakło tego kogoś, lidera. Gracze niestety uznali, że jeżeli drużyna przegrywa 10 i więcej punktami, a do tego gramy we Wrocławiu czy Sopocie, nie ma sensu szarpać się o wynik. To był błąd. -O ile w defensywie jest odpowiednia rotacja, z małymi wyjątkami drużyna radzi sobie przyzwoicie pod bronioną tablicą to z rytmem gry w ataku ostatnio nie było najlepiej. Z czego to wynika? -Nie mamy seryjnego strzelca, który w każdym meczu grałby na równym poziomie, zdobywając sporą liczbę punktów. Teraz będzie nam może trochę łatwiej, bo pozyskaliśmy Oduoka. Powinien on skupiać na sobie uwagę minimum dwóch graczy, wtedy być może zrobi się luźniej na obwodzie. Z kolei Kristijan Ercegović jest graczem, który bardziej szuka rzutu z półdystansu niż manewrów podkoszowych. Dlatego nasi obwodowi gracze nie mieli łatwego zadania gdyż przeważnie mieli przy sobie obrońcę i nikt z rywali nie schodził do pomocy pod kosz. Chcę urozmaicić nasz atak. Odejść od statycznych zagrywek, żeby cała piątka ruszała się w ofensywie. -Nie brakuje Panu w drużynie dynamicznych penetracji, gdy przeciwnicy bronią chociażby strefą? -Brakuje, ale w zespole nie mamy „super penetratora” (uśmiech). Taki zawodnik powinien po jednym koźle, nawet z wysokim graczem, kończyć akcję rzutem spod kosza. Lub odgrywać na obwód, bo tak otworzy się pozycja rzutowa. Mamy strzelców statycznych z zewnątrz i dużego w tej chwili centra, jakim jest Oduok. Rolę penetratora może spełniać Montgomery, który nadaje się do gry jeden na jeden. -Po 4 porażkach z rzędu nie myślał Pan, że działacze zamiast zmieniać zawodników, podziękują za pracę Panu? -Trener żyje praktycznie z tygodnia na tydzień i w każdej chwili może zostać zwolniony. Naszym celem, postawionym przez zarząd klubu jest utrzymanie się w lidze. Jeśli ktokolwiek sądzi, że potencjał tego zespołu jest większy, niż ja z niego wyciągam, no to prędzej czy później działacze klubowi mogą dojść do tego, żeby mnie zmienić. -Teraz przed wami trudniejsza runda. Siedem meczów wyjazdowych, do tego trzy u siebie z potentatami: Prokomem, Anwilem i Śląskiem? -Żyję z tygodnia na tydzień i nie rozpatruję tego gdzie, kiedy i z kim możemy zwyciężyć. Teorię można sobie wsadzić do kieszenie, bo jak uczy doświadczenie wygraliśmy z zespołami, z którymi nie mieliśmy prawa zwyciężyć, a przegraliśmy takie spotkania, w których mieliśmy nadzieję zdobyć komplet punktów. Dziś skupiamy się na najbliższej potyczce z Turowem Zgorzelec. -Co Pan zrobi jeżeli okaże się, że Górnik spadnie z DBE? -Nie dopuszczam do siebie takiej myśli. Rozmawiał Tomasz Piasecki piasecki@nww.pl Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników.
Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść.
Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo. dodaj komentarz | Komentarze:
|
|||||||||||