Newsy
Wywiad: Michał Saran/ 2007-06-04 19:39:31 /
Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Michałem Saranem, który przeprowadził redaktor serwisu e-basket.pl Adam Wall, a opublikowano go na łamach gazety Basket. Jak czuje się koszykarz, który przed blisko miesiącem wywalczył awans do ekstraklasy? - Znakomicie. Wiele lat ciężkiej i mozolnej pracy w końcu zaprocentowało. Jestem szczę-śliwy, bo jeszcze na początku sezonu nie wie-działem, czy w ogóle zagram w tej lidze. Później przyszły niezłe występy w Sportowcu, dostrzegli to sternicy Górnika, dzięki czemu mogłem trafić do Wałbrzycha. Długo trzeba było namawiać Michała Sarana na grę w barwach "biało-niebieskich"? - W sumie nie miałem wiele czasu do namy-słu. Działacze Górnika złożyli mi bardzo konkret-ną propozycję, a ja ją przyjąłem. O wiele trud-niej było rozstać się z ludźmi, z którymi wiele lat pracowałem i trenowałem. Zdałem sobie jednak sprawę, że to ostatni moment na to, aby spró-bować swoich sił w innym klubie. W nowych warunkach i nowym otoczeniu miałem większą możliwość rozwoju. Górnik to Twój pierwszy klub poza rodzinną Częstochową. Miałeś pewne obawy związane ze swoją grą w nowym mieście i otoczeniu? - Idąc do nowego klubu, zawsze są pewne obawy - zwłaszcza, że zmieniałem klub po raz pierwszy w życiu. Nie ukrywam, że w zaaklima-tyzowaniu się w nowym otoczeniu bardzo po-mógł mi mój przyjaciel Wojtek Kukuczka. Już wcześniej znałem również Rafała Glapińskiego. Reszta chłopaków przyjęła mnie bardzo serdecz-nie. Ze zmianą otoczenia poradziłem sobie więc szybko. Gorzej było z grą, bo musiałem nieco zmienić swoje podejście do gry. W Częstocho-wie byłem typowym strzelcem, zaś w Wałbrzy-chu trener miał dla mnie inne zadania, głównie defensywne. Na początku było ciężko, ale zro-zumiałem swoją rolę w drużynie. Wróćmy do wydarzeń z połowy kwietnia. Po dwóch meczach rozgrywanego do trzech zwycięstw półfinału Górnik Wałbrzych dosyć niespodziewanie przegrywa ze Sportino 0:2. Dodatkowo z drużyny za niesportowy tryb życia został wyrzucony Błażej Nowicki. Nie załamało to Was? - Myślę, że bardziej załamało nas to, co za-częto na nasz temat opowiadać w Wałbrzychu. Mówiło się wtedy, że sprzedaliśmy mecz, że ba-lowaliśmy w nocy między meczami. Dochodziło do nas wiele głosów, które nie dawały nam już żadnych szans w tej rywalizacji. Paradoksalnie to nas bardzo zmobilizowało. Usiedliśmy i powie-dzieliśmy sobie, że musimy tym wszystkim oso-bom pokazać, że nie jest tak, jak mówią. Poje-chaliśmy do Inowrocławia, a tam wszyscy czekali na świętowanie awansu. To dodało nam jeszcze więcej sił do walki. Dzięki temu udało nam się wygrać tam dwa mecze ... By na piąte, decydujące spotkanie powrócić do Wałbrzycha ... Tu już nie przygotowywaliście się do świętowania. - Sami poprosiliśmy o skoszarowanie. Na naszą prośbę również nie była przygotowywa-na żadna feta. Chcieliśmy się skupić tylko i wy-łącznie na tych 40 minutach, które dzieliły nas od awansu. Nie da się jednak ukryć, że w tych play-offach szczęście sprzyjało Górnikowi Wałbrzych. W drugim spotkaniu ćwierćfinału Piotr Kardaś przestrzelił dwa decydujące wolne dla Siarki Tarnobrzeg, a gdyby trafił choć jeden, to goście cieszyliby się z wygranej. W ostatnich sekundach trzeciego meczu półfinału Krzysztof Szubarga mógł wyprowadzić Sportino na prowadzenie i tym samym przypieczętować awans drużyny z Inowrocławia do ekstraklasy, po dobrej akcji przestrzelił jednak rzut. Nie za dużo tego szczęścia jak na jedną fazę play-off? - Cóż, nie mnie oceniać, czy tego szczęścia było za dużo. Jest takie przysłowie - szczęście sprzyja lepszym. Wygląda na to, że byliśmy lep-si. Parząc z drugiej strony, można powiedzieć, że mieliśmy też sporo pecha. Długo kontuzję ścięgna Achillesa leczył Adrian Czerwonka, na-wet w play-off grał z urazem, Wcześniej opera-cję wyrostka miał Jacek Dymarski, a kontuzję sto-py Rafał Glapiński. Przez blisko miesiąc ani razu na treningu nie mieliśmy sprawnej dziesiątki, To wszystko się więc wyrównało, Widać Bóg miał w stosunku do nas plan, byśmy awansowali do ekstraklasy, Co Twoim zdaniem było siłą Górnika Wałbrzych w minionym sezonie? - Największą siłą Górnika było to, że stali-śmy się kolektywem, który w żadnej sytuacji nie poddawał się i zawsze walczył do końca. Jak ma-wia dobry duch zespołu - Wojtek Kukuczka: by-liśmy jak zaciśnięta pięść a nie jak rozłożona dłoń. Otwartą ręką nie zrobisz nikomu krzywdy, zaci-śniętą pięścią tak. Wydaje mi się, że każdy z nas wiedział, czego potrzebuje od niego zespół i cze-go wymaga trener. Efektem jest awans. Koszykarze Sportowca Częstochowa, grając praktycznie za darmo, utrzymali zespół na pierwszoligowym froncie. Ze wszystkich stron Polski płyną dla nich słowa uznania. W rodzinnym mieście są jednak chyba dalej niedoceniani? - Niestety samymi słowami uznania klub i za-wodnicy nie dadzą rady zagrać kolejnego sezo-nu w pierwszej lidze. To są naprawdę bardzo dobrzy zawodnicy, którzy pod okiem bardzo dobrego trenera od kilku starają się, żeby ko-szykówka w Częstochowie nie umarła. Tak jak mówisz, nikt tego w tym mieście nie docenia, Jest grupa ludzi, którzy nie pomagają a wręcz podkładają kłody pod nogi, Ja też wielokrotnie przez tych "specjalistów" byłem skreślany, Jak się okazało, niesłusznie. Myślisz, że znajdą się w końcu większe pieniądze dla sekcji koszykarskiej w Częstochowie? - Wierzę, że tak, Ciężko jest jednak rywa-lizować z siatkarzami i żużlowcami. Wielu ludzi już obiecywało złote góry, m.in. władze miasta, jednak nic do tej pory z tego nie wyszło. Z tego co wiem, jest kilka opcji na przyszłość, Myślę, że niebawem wszystko się wyjaśni. Trener Radosław Czerniak, pytany o przyszły sezon, mówi, że w zależności od sytuacji finansowej klubu z Wałbrzycha w składzie zespołu pozostawi od pięciu do siedmiu koszykarzy z ekipy, która wywalczyła awans. Czy wśród nich będzie również Michał Saran? - Na to pytanie w stu procentach odpowiedź zna tylko trener Czerniak. Ja oczywiście zawsze chciałem zagrać w najwyższej klasie rozgrywko-wej i jeżeli otrzymam konkretną propozycję, to chciałbym nadal grać w Wałbrzychu. Oprócz widowiskowych wsadów wizytówką Michała Sarana stał się bandaż na lewym nadgarstku. Czy szykujesz się do zmiany swojego image? - W najbliższych dniach udam się do Pozna-nia do najlepszego lekarza w Polsce zajmującego się nadgarstkami, Po trzech latach mam już dosyć tego bandaża (śmiech). Rozmawiał: Adam Wall Źródło: Basket Nr 22 (159), 31 maja 2007 Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników.
Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść.
Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo. dodaj komentarz | Komentarze:
|
|||||||