walbrzych.dlawas.info - Górnik Zamek Książ Wałbrzych wrócił na zwycięską ścieżkę, pokonując beniaminka z Katowic i utrzymując się na czele stawki w Pekao S.A. 1 Lidze. Nasi pozostają niepokonani u siebie, a w niedzielnym starciu poradzili sobie, pomimo pewnych kłopotów zdrowotnych oraz bez walczącego z urazem Witalija Kowalenko.
W niedzielę, 26 listopada nasi zmierzą się na wyjeździe z SKS-em Starogard Gdański, a już w sobotę 2 grudnia hitowe derby w Wałbrzychu, czyli starcie ze Śląskiem II Wrocław.
(9-2) Górnik Zamek Książ Wałbrzych - (2-9) AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice 86:69
Górnik: Niedźwiedzki 16 (11 zb), Wilk 15, Góreńczyk 14, K. Dawdo 12, Han 10 (10 as), D. Dawdo 4, Jakóbczyk 7, Durski 2, Jackson 2, Margiciok 2, Makarczuk 2.
Najwięcej dla AZS AWF: Heliński 18, Chodukiewicz 11.
- Ciężko coś powiedzieć dobrego na temat tego meczu, który był dziwny, szarpany. Często na boisko wychodziliśmy w nietypowym zestawieniu, bez ładu i składu. Wielu graczy, z różnych przyczyn, nie występowało na swojej pozycji. Nie takiego wyniku oczekiwali kibice, w tym spotkaniu było wszystko, tylko nie koszykówka – to słowa trenera Andrzeja Adamka po wyjazdowej porażce z Eneą Abramczyk Astorią Bydgoszcz. Dotknięci kontuzjami i urazami Górnicy zagrali bardzo słabe zawody, przegrali z będącą w kryzysie Astą 48:58. Nie zwieszamy jednak głów. Jak przypomniał mi jeden z kibiców, wydarzenia z przeszłości grają na korzyść naszej drużyny. W styczniu 2023 walczący o pełną pulę Górnicy pokonali u siebie Dziki Warszawa w podobnie kuriozalnych rozmiarach, 57:45. Jak zakończyła się rywalizacja z tą ekipą w maju, nie musimy już przypominać.
Wracając do teraźniejszości, nikt pod Chełmcem nie wyobrażał sobie potknięcia w starciu z beniaminkiem. AZS AWF Mickiewicz Romus Katowice straszył Górnika, ale w 2015 roku, gdy przeskoczył go w tabeli drugoligowców, uzyskując awans. Pod koniec sezonu, w kwietniu 2015 roku, górą przy ul. Ratuszowej byli jednak gospodarze, zwyciężając 86:75, głównie za sprawą wystrzałowej czwartej kwarty. 21 punktów w całym spotkaniu zanotował Niedźwiedzki, a 18 dorzucił Rafał Glapiński. U gości 9 „oczek” zapisał w swoim dorobku Łukasz Szczypka, aktualny trener AZS AWF-u. Teraz do Aqua Zdroju jego podopieczni dotarli z mizernym bilansem 2-8, wciąż bez wygranej we własnym obiekcie. Statystyki przemawiały za Górnikami, którzy wygrali przecież 8 z 10 potyczek. Na niedzielne rozluźnienie do obiadu nie można było sobie jednak pozwolić, bo pamiętamy doskonale historię z marca, gdy faworyzowani biało-niebiescy w brzydkim stylu przegrali przed własną publicznością z dołującym w tabeli PGE Turowem Zgorzelec 70:84. Wtedy 25 punktów dla gości zanotował Krysztof Jakóbczyk, będący tym razem, całe szczęście, po naszej stronie.
Duchy meczu z Turowem na moment postraszyły w Aqua Zdroju, bo do przerwy katowiczanie niespodziewanie prowadzili 42:40, popisując się dobrą skutecznością zza łuku: - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była senna. Nie mogliśmy złapać rytmu. Szybko faule złapał Piotrek Niedźwiedzki. Na pozycji środkowego musieliśmy postawić na Patryka Wilka, który z tej roli jednak dobrze się wywiązywał. O pierwszej połowie chciałbym zapomnieć, ale na pewno ją przeanalizujemy – skomentował boiskowe wydarzenia trener Górników, Andrzej Adamek.
Po zmianie stron gospodarze wzmocnili jednak obronę i stopniowo powiększali przewagę. 10 punktów i 10 asyst zanotował Francis Han, boiskowy generał, lepiej znany jako… John: - Zapytaliśmy go, jak się do niego zwracać. Powiedział, że mamy mówić na niego John, bo nie przepada za imieniem Francis – dodał po meczu Patryk Wilk (Jonathan to drugie imię Hana – przyp. red.). W Górniku siłą znowu okazała się zespołowość, ponieważ aż pięciu graczy zanotowało podwójną zdobycz punktową. Nasi zapisali na swoim koncie aż 28 asyst, a rezerwowi biało-niebieskich punktowali lepiej od zmienników gości (35:22). Co ciekawe, to jednak AZS AWF, w przekroju całego spotkania, prowadził o ponad minutę dłużej: - Mamy młody zespół. Za każdym razem oddajemy serce, wszystko co mamy. Jak widać, brakuje nam doświadczenia. Pierwsza połowa była dla nas, w trzeciej kwarcie się trzymaliśmy. Później kilka błędów, złych decyzji, brak realizacji założeń taktycznych i dekoncentracja sprawiły, że rywale nam odjechali w końcówce – stwierdził po meczu trener Szczypka.
Na wielkie uznanie zasługują kibice, którzy wypełnili Aqua Zdrój niemal po brzegi. Okazuje się, że mecze w niedzielę o godz. 14, dodatkowo promowane przez klub jako rodzinne, sportowe widowisko, z wieloma atrakcjami, znalazły uznanie: - Publiczność w to niedzielne popołudnie dopisała. Cieszymy się, że mamy możliwość grać dla coraz większej grupy kibiców – kończy trener Adamek.
<-- Cofnij