walbrzych.dlawas.info - Górnik Zamek Książ Wałbrzych nie zatrzymuje się! W meczu na szczycie pokonał na wyjeździe Miasto Szkła Krosno, powracając na fotel lidera rozgrywek. To była ósma z rzędu wygrana podopiecznych Andrzeja Adamka.
Po gorącej formie w październiku, listopad dla naszych koszykarzy zapowiadał się chłodno. Trudy terminarza, czyli wyjazdowe potyczki w Krośnie, Bydgoszczy i Starogardzie Gdańskim nie napawały optymizmem. Jeden triumf już możemy odhaczyć. Czekamy na kolejne! 15 listopada odbędzie się wyjazdowy mecz z Eneą Abramczyk Astorią Bydgoszcz.
(7-3) Miasto Szkła Krosno - (8-1) Górnik Zamek Książ Wałbrzych 70:79
Górnik: K. Dawdo 16, Niedźwiedzki 15 (7zb.), Margiciok 14 (2x3), Kowalenko 11 (8zb.), Jakóbczyk 11 (1x3), D. Dawdo 4, Durski 4, Han 2 (9zb., 6as.), Góreńczyk 2, Mindowicz 0, Wilk 0.
Łotysz odwrócił wzrok, a opierając się o bandę reklamową, schował twarz w dłoniach. Edmunds Valeiko, bo o nim mowa, wiedział, że jego zespół, przy trzypunktowym prowadzeniu, popełnił wielki błąd. Piotr Lis otrzymał piłkę w rogu boiska, po czym trafił równo z końcową syreną, zapewniając Kociewskim Diabłom dogrywkę w Krośnie. Gospodarze nie faulowali, pozwalając rywalowi na rzut o wszystko. W dogrywce Miasto Szkła było górą, zwyciężyło 94:88, ale trudno nie oprzeć się wrażeniu, że przyjezdni ze Starogardu Gdańskiego na potęgę marnowali swoje szanse. Jakub Parzeński pudłował w kluczowych momentach rzuty wolne, trafił tylko 1 z 9 prób, pogrążając swój zespół.
Opisywane wydarzenia miały miejsce w poprzedniej serii gier, a triumf dał ekipie z Podkarpacia pozycję lidera tabeli, co pozwoliło w przedziwnym matematycznym rachunku minimalnie wyprzedzić Górnika. Można było zadawać sobie pytanie, czy wracający do rywalizacji po dłuższej przerwie wałbrzyszanie nie ostygli, nie opadli z sił. Do Krosna jechali przecież rozgrzani, od siedmiu kolejek niepokonani, grillując ostatnich trzech przeciwników różnicą ponad trzydziestu „oczek”.
W Krośnie nie miało być łatwo, o czym świadczy nie tylko lokalizacja Miasta Szkła w tabeli, ale także historia potyczek. W październiku 2021 roku nasi wygrali tam po dramatycznej końcówce, gdy do tanga w ostatniej akcji zaprosił ich Argentyńczyk Santiago Vaulet. Punktów jednak nie zdobył, Górnik wygrał 78:77, a emocje studziły wtedy strumienie wody, oblewające twarze i trykoty uradowanych biało-niebieskich. Ponuro było w lutym 2020, gdy gospodarze odnieśli przekonywujące zwycięstwo 94:78, trafiając… 80 proc. rzutów za 2. To było przedziwne widowisko, ponieważ 22 „oczka” dla naszej drużyny zaliczył Karol Kamiński, dla którego był to pojedynczy dobry mecz w klubie spod Chełmca.
Powracając do teraźniejszości - piątkowy hit rozczarował w pierwszej połowie, gdy z boiska zalewał nas potok błędów kroków. Do przerwy górą byli miejscowi, prowadzili 36:33. Później podopieczni Andrzeja Adamka raz jeszcze wyciągnęli swoje asy z rękawów: cierpliwość w grze, dzielenie się piłką i zespołowość. Aż pięciu wałbrzyszan zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową, a jeszcze większe wrażenie zrobiło 21 asyst całej drużyny. Sześć z nich padło łupem Francisa Hana, ale kapitalnie kolegów, w akcjach dwójkowych, dostrzegał też Witalij Kowalenko. Ponownie przypomniał o sobie Konrad Dawdo, najlepszy w tym meczu strzelec Górnika, jeszcze w poprzednim sezonie prezentujący się bez werwy w krośnieńskim klubie. To jego potężny wsad postawił teraz „kropkę nad i”. Ekipie Valeiki nie pomógł nawet świetny Michał Jankowski. 36-latek już do przerwy zdobył 16 punktów, skończył mając na koncie ich 25. Tym samym cofnął wskazówki zegara, nawiązując do 30 „oczek” rzuconych w Wałbrzychu w 2010 roku, jeszcze jako gracz AZS Politechniki Warszawskiej. Wtedy też jednak przegrał, z tym że 100:101.
<-- Cofnij