Newsy
Z ŁKS-em porażka po walce/ 2010-02-18 07:38:12 / Marcin Durczak /
Koszykarze Górnika Wałbrzych niestety przegrali u siebie z ŁKS-em Petrolinvest Łódź 80:86 (23:20, 14:28, 21:11, 22:27). W meczu tym w barwach biało-niebieskich barwach z powodu kontuzji nie wystąpił najlepszy strzelec drużyny Marcin Sterenga. rozgrywki.pzkosz.pl - W zespole gospodarzy kibice nie zobaczyli najlepszego strzelca I ligi, Marcina Sterengi. – Grałem ostatnie pięć meczów z kontuzją, której z braku czasu nie było kiedy wyleczyć do końca – zdradza przyczyny swojej absencji kapitan Górnika. - Ból się na tyle nasilił, że nie pomagały żadne środki przeciwbólowe. Mam nastawiony górny odcinek biodra i teraz potrzeba trochę czasu, żeby minął stan zapalny. Nie mogłem więc wystąpić w tym spotkaniu. Grając mógłbym pogorszyć swój stan do tego stopnia, że wykluczyłbym się do końca sezonu. Wszystko jednak zmierza w dobrym kierunku i na kolejny mecz powinienem być gotowy do gry – zapewnia Sterenga. W zastępstwie Sterengi opaskę kapitana założył Bartłomiej Józefowicz, którzy zaprezentował bardzo solidną koszykówkę. – Opaska kapitana do czegoś zobowiązuje, ale zamieniłbym ten swój niezły występ na zwycięstwo – powiedział skrzydłowy wałbrzyszan. – Nie spodziewałem się że będzie łatwiej bez najlepszego strzelca ligi, a wręcz przeciwnie – mówił z kolei szkoleniowiec gości. - Często bowiem gracze, którzy muszą przejąć całkiem inne zadania w zespole starają się to zrobić jak najlepiej i było widać, że większość graczy która przebywała na parkiecie w barwach Górnika brała ciężar gry na swoje barki i nie bała się odpowiedzialności za rzuty, nawet w trudnych momentach. Te rzuty im wpadały więc uważam, że brak Sterengi aż tak bardzo nie osłabił tego zespołu – komentował Radosław Czerniak. Trener gości został bardzo miło przyjęty przez wałbrzyskich kibiców, którzy pamiętają, że to właśnie Czerniak wprowadził Górnika do ekstraklasy. - Cieszyłem się, że przyjadę do hali, w której pracowałem dwa lata, że spotkam kibiców i ludzi z którymi w tym okresie miałem styczność – opowiadał po zawodach opiekun gości. – Cieszę, się że przyjęcie było takie bardzo fajne. Dziękuję za to wszystkim kibicom i mam nadzieję, że za każdym razem kiedy będę przyjeżdżał do Wałbrzycha tak się będziemy witać. Pierwszy mecz Radosława Czerniaka w wałbrzyskim Osirze po ponad trzech latach nie powodował u niego specjalnych emocji. – Nie było tremy. Bardziej ciekawość, czy ta sala wygląda tak samo, czy publiczność reaguje w taki sam sposób. Myślę, że nie zmieniło się zbyt wiele. Kibicom pasuje, że Górnik gra w Osirze. Życzę im, żeby zespół już w następnym sezonie spisywał się tak, aby był postrachem dla najlepszych zespołów pierwszej ligi – powiedział Czerniak. Trudno nie zgodzić się z trenerem ŁKS-u niemniej jednak gra Górnika w ostatnim okresie sprawia kłopoty nawet najlepszym ekipom I ligi. Tak było i w spotkaniu z ŁKS-em. Zaczęło się co prawda od prowadzenia gości, którzy po trójce Daniela Walla w 2 minucie wygrywali 9:0, ale czas wzięty przez trenera Arkadiusza Chlebdę zrobił swoje. – Wyszliśmy jak ubodzy krewni, jakbyśmy się bali wygranej. Powiedziałem na czasie dwa krótkie słowa i zawodnicy wyszli i pokazali, że potrafią grać. Zaczęła się nasza gra i zrobił się wyrównany mecz – skomentował początek opiekun gospodarzy. – Za szybko chyba uwierzyliśmy, że będzie to łatwe spotkanie – mówił z punktu widzenia ŁKS- u Bartłomiej Szczepaniak. – Trochę się na tym przejechaliśmy. Gospodarze pokazali, że nie będzie tak łatwo do końca – ocenił początek skrzydłowy gości. I faktycznie. Choć silni podkoszowi gości mieli przewagę nad przeciwstawiającym się im Adrianem Stochmiałkiem, to zawodnicy Górnika zaczęli seryjnie trafiać z dystansu do kosza rywali (sześć celnych rzutów zza linii 6,25 w pierwszej odsłonie meczu) i systematycznie zbliżali się do łodzian. Po trójce Krzysztofa Jakóbczyka w 7 minucie był już remis 18:18, a trzy punkty Bartłomieja Józefowicza w 9 minucie pozwoliły wałbrzyszanom objąć pierwsze w tym meczu prowadzenie 23:20 i takim wynikiem zakończyło się pierwsze dziesięć minut spotkania. Kolejne pięć minut meczu to wyrównana walka. Gospodarze utrzymywali swoje minimalne prowadzenie do 15 minuty. I wówczas stanęli. Okres gry między 15 a 20 minutą goście wygrali 18:5 i do przerwy prowadzili jedenastoma punktami (37:48). Po wznowieniu gry ponownie lepiej usposobieni wyszli wałbrzyszanie, którzy dzięki lepszej defensywie nadrabiali dystans do gości. W połowie tej części strata Górnika wynosiła już tylko 4 oczka (53:57). W ostatnich pięciu minutach trzeciej kwarty gospodarze pozwolili łodzianom na zdobycie jedynie dwóch punktów i to z linii rzutów wolnych. Niestety dla zgromadzonych kibiców swoje konto powiększyli tylko o pięć i po 30 minutach przegrywali 58:59. - Po raz kolejny nasza dobra obrona nie przekłada się na atak – żałował po spotkaniu Arkadiusz Chlebda. – Ale taka bardzo agresywna obrona jaką prezentowaliśmy kosztuje bardzo dużo zdrowia i w ataku jest bardzo ciężko zdobywać punkty – dodał trener Górnika. W 31 minucie po punktach Marcina Wróbla z rzutów wolnych Górnik ponownie objął prowadzenie (60:59). Po kolejnej minucie i trójce Jakóbczyka przewaga wałbrzyszan wzrosła do dwóch oczek (63:61) ale było to ostatnie prowadzenie gospodarzy w meczu. Od 32 do 38 minuty nastąpił kolejny przestój wałbrzyszan i wykorzystali to goście, którzy wygrali ten fragment 18:4 i prowadzili w 38 minucie 79:67. Jednak miejscowi nieraz już udowodnili, że taką przewagę potrafią zniwelować. Sygnał do odrabiania strat dał rzutem z dystansu Krzysztof Jakóbczyk, ale mądrze grający goście nie pozwolili sobie wydrzeć zwycięstwa, choć po szóstej w całym meczu trójce Jakóbczyka na 26 sekund przed końcem spotkania były tylko cztery punkty straty (78:82). – Cieszę się że zaskoczyły te trójki; szkoda, że nie przełożyło się to na wynik. Szkoda też, że nie było Marcina Sterengi – żałował po spotkaniu Krzysztof Jakóbczyk. – Może w chwilach przestojów to on wziąłby ciężar gry na siebie i wtedy mogłoby być inaczej – oceniał najlepszy strzelec wałbrzyszan. Taktyka faulowania łodzian w ostatnich 25 sekundach zawodów okazała się nieskuteczna, gdyż faulowany Bartłomiej Szczepaniak pewnie egzekwował rzuty wolne i to goście cieszyli się ze zwycięstwa 86:80. - Nie zadrżała mi ręka przy ostatnich czterech rzutach wolnych, ale wygrana to nie zasługa tych osobistych – skomentował wydarzenia na parkiecie Szczepaniak. - Cały mecz się męczyliśmy, cała drużyna grała dobrze i cała drużyna zasługuje na pochwałę – dodał najlepszy strzelec gości w tym meczu.
Po meczu powiedzieli:
Arkadiusz Chlebda (trener Górnika): Sześciopunktowa porażka z takim mocnym zespołem jak ŁKS wstydu nam nie przynosi. Mecz dobry, zabrakło może trochę szczęścia, które dopisywało nam w poprzednich spotkaniach. Przegraliśmy deskę dość wyraźnie, naszą siłą jest obwód, ale nie można trafiać wszystkiego. Radosław Czerniak (trener ŁKS): Trzeba zawsze ostrożnie podchodzić do zespołów, które grają o utrzymanie, bo te zespoły walczą o życie. Widać to było po zawodnikach Górnika, którzy zwłaszcza przed własną publicznością są szalenie groźni, na wyjazdach też sprawili niespodzianki. Przyjechaliśmy nastawieni na zwycięstwo i dopięliśmy swego, chociaż muszę przyznać, że wielu graczy Górnika zaskoczyło nas swoją skutecznością na dużym zmęczeniu. Próbowaliśmy cały mecz kryć na całym boisku, a mimo to skuteczność Górnika w ważnych momentach była godna pochwały. Co do naszej gry to w obronie staramy się grać na takiej samej intensywności przez cały mecz i tak było i w tym spotkaniu. Pracujemy ciężko przez cały mecz po to, żeby w tych ważnych momentach mieć zachowane siły, a przeciwnika maksymalnie wymęczyć. Myślę, że to jest przyczyna tych wygranych wysoko fragmentów spotkania. Zdarzają nam się jednak momenty kiedy zatracamy skuteczność w ataku – nie trafiliśmy paru rzutów wolnych, popełniliśmy kilka głupich strat w ważnych momentach i to doprowadziło do nerwowej końcówki. Bartłomiej Józefowicz (Górnik): Przegraliśmy z jednym z faworytów tej ligi i bardzo mocną drużyną. Graliśmy bez swojego lidera, ale myślę, że wstydu nie przynieśliśmy. Postawiliśmy łodzianom ciężkie warunki. Szkoda tylko że zdarzyły się nam przestoje, w których ŁKS budował przewagę. Dzięki niej kontrolował spotkanie i wygrał. Bartłomiej Szczepaniak (ŁKS): Trudny pojedynek, dużo rzutów za trzy punkty Górnika. Mecz wyrównany właściwie do samego końca i dopiero ostatnie akcje zadecydowały o tym, że wygraliśmy na dość ciężkim terenie. Cieszymy się z tego. Publikowane na tym serwisie komentarze są tylko i wyłącznie osobistymi opiniami użytkowników.
Serwis nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za ich treść.
Użytkownik jest świadomy, iż w komentarzach nie może znaleźć się treść zabroniona przez prawo. dodaj komentarz | Komentarze:
|
|||||||||||||||||||||||